Zdrada, która rozdarła rodzinę: Historia Magdaleny z Torunia

Wszystko zaczęło się od trzasku drzwi. Była trzecia nad ranem, a ja siedziałam na podłodze w kuchni, ściskając w dłoniach kubek zimnej już herbaty. W mieszkaniu panowała cisza, którą przerywał tylko cichy szloch mojego syna, śpiącego za ścianą. Wtedy usłyszałam klucz w zamku. Serce mi zamarło.

— Gdzie byłaś?! — głos mojego męża, Pawła, był cichy, ale wibrował gniewem.

Podniosłam wzrok. Stał w progu, zmęczony, z rozczochranymi włosami i zapachem damskich perfum unoszącym się wokół niego. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu.

— U mamy — odpowiedziałam spokojnie, choć w środku wszystko we mnie krzyczało. — Michał miał gorączkę. Dzwoniłam do ciebie, ale nie odbierałeś.

Paweł wzruszył ramionami i rzucił torbę na podłogę.

— Pracowałem. Zostaw mnie w spokoju.

Wiedziałam już wtedy. Ostatnie tygodnie były pełne niedomówień, późnych powrotów, ukradkowych rozmów przez telefon. Ale tej nocy coś we mnie pękło.

Następnego dnia zadzwoniła do mnie moja mama, Barbara.

— Magda, musimy porozmawiać. Przyjedź po Michała po południu — powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Pojechałam. Michał bawił się w salonie klockami LEGO, a mama siedziała przy stole z kubkiem kawy i papierosem.

— Co się dzieje? — zapytałam.

— Paweł był tu wczoraj — zaczęła powoli. — Przyszedł z jakąś kobietą. Przedstawił ją jako koleżankę z pracy. Ale widziałam, jak na siebie patrzyli…

Zamarłam.

— I co zrobiłaś?

Mama spuściła wzrok.

— Zaprosiłam ich na herbatę. Nie chciałam robić scen przy Michałku…

Poczułam, jak ogarnia mnie fala gorąca.

— Czyli wiedziałaś?! Wiedziałaś i nic mi nie powiedziałaś?!

— Magda…

— Nie! — krzyknęłam. — Zawsze stajesz po stronie Pawła! Nawet kiedy mnie rani!

Michał spojrzał na mnie przestraszony. Uklękłam przy nim i przytuliłam go mocno.

Wieczorem Paweł wrócił wcześniej niż zwykle. Siedziałam na kanapie z synem na kolanach.

— Musimy porozmawiać — powiedziałam cicho.

Westchnął ciężko i usiadł naprzeciwko mnie.

— Wiem o wszystkim — zaczęłam. — O niej. O tym, że zabrałeś ją do mojej matki.

Przez chwilę milczał, po czym wzruszył ramionami.

— To nie tak…

— To dokładnie tak! — przerwałam mu. — Jak mogłeś? Jak mogłeś zabrać ją do mojej rodziny? Pozwolić Michałowi ją poznać?

Paweł spojrzał na mnie z chłodnym spokojem.

— Bo chcę być szczęśliwy. Ty ciągle narzekasz, jesteś wiecznie zmęczona…

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

— Pracuję na dwa etaty! Opiekuję się domem i dzieckiem! Ty wracasz późno i nawet nie pytasz, jak minął mi dzień!

— Może dlatego szukam szczęścia gdzie indziej — rzucił lodowato.

Wstałam gwałtownie.

— Wynoś się! — krzyknęłam. — Nie chcę cię tu więcej widzieć!

Paweł wyszedł bez słowa. Michał wtulił się we mnie i zaczął płakać.

Przez kolejne dni żyłam jak w amoku. Mama dzwoniła codziennie, próbując tłumaczyć swoje zachowanie.

— Magda, on jest ojcem twojego dziecka…

— Ale nie jest już moim mężem! — odpowiadałam za każdym razem coraz bardziej zrezygnowana.

W pracy nie potrafiłam się skupić. Koleżanki patrzyły na mnie ze współczuciem, ale nikt nie pytał o szczegóły. W końcu zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do prawnika.

Rozwód był bolesny i brudny. Paweł walczył o mieszkanie, które kupiliśmy razem tuż po ślubie. Jego nowa partnerka, Karolina, pojawiała się na rozprawach i uśmiechała się do mnie z wyższością.

Pewnego dnia Michał wrócił od ojca zapłakany.

— Mamo, ciocia Karolina powiedziała, że nie chce mnie widzieć…

Serce mi pękło. Przytuliłam syna mocno i obiecałam sobie, że już nigdy nie pozwolę nikomu go skrzywdzić.

Mama próbowała naprawić nasze relacje. Przynosiła ciasta, zapraszała nas na obiady. Ale ja nie potrafiłam jej wybaczyć tego milczenia, tej zdrady.

Pewnego wieczoru usiadłyśmy razem w kuchni.

— Magda… Przepraszam. Chciałam dobrze…

Spojrzałam jej prosto w oczy.

— Czasem milczenie boli bardziej niż najgorsza prawda — powiedziałam cicho.

Minął rok. Mieszkanie sprzedałam i przeprowadziłam się z Michałem do Torunia, gdzie zaczęłam pracę w bibliotece uniwersyteckiej. Zaczynałam wszystko od nowa: bez Pawła, bez wsparcia matki, ale z poczuciem własnej wartości i siły, której wcześniej nie znałam.

Czasem zastanawiam się nocami: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy da się odbudować zaufanie tam, gdzie wszystko zostało spalone do gołej ziemi? Co wy byście zrobili na moim miejscu?