Zdrada, która rozdarła rodzinę: Historia Elżbiety z Otwocka
Wszystko zaczęło się od telefonu, który odebrałam w środowe popołudnie. Siedziałam w kuchni, parząc herbatę malinową, kiedy zadzwoniła moja mama. — Elżbieta, możesz dziś wpaść do mnie? — zapytała cicho. — Twoja siostra jest u mnie, chciałabym, żebyście porozmawiały. Westchnęłam ciężko. Od miesięcy unikałam spotkań z Agnieszką. Coś wisiało w powietrzu, coś, czego nie potrafiłam nazwać, ale czułam narastający niepokój.
— Dobrze, mamo. Będę za pół godziny — odpowiedziałam, choć serce biło mi szybciej niż zwykle.
Nie wiedziałam jeszcze, że to będzie najgorszy dzień mojego życia.
Wyszłam z domu w Otwocku, zostawiając męża — Pawła — przy komputerze. — Wracam za godzinę! — rzuciłam przez ramię. — Jasne, kochanie — odpowiedział bez odwracania głowy. Zawsze taki był: spokojny, opanowany, nigdy nie podnosił głosu. Przez dwadzieścia dwa lata małżeństwa ufałam mu bezgranicznie.
U mamy panowała napięta atmosfera. Agnieszka siedziała przy stole, bawiąc się łyżeczką. Miała podkrążone oczy i drżące ręce. — Cześć, Ela — powiedziała cicho. — Cześć — odpowiedziałam chłodno.
Mama nalała nam herbaty i wyszła do drugiego pokoju. Przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu.
— Muszę ci coś powiedzieć — zaczęła Agnieszka, patrząc na mnie błagalnie. — Proszę, wysłuchaj mnie do końca.
— Co się stało? — spytałam ostrożnie.
— To nie jest łatwe… Ja… ja i Paweł… To był tylko jeden raz… Przepraszam… — głos jej się załamał.
Zamarłam. Słowa odbijały się echem w mojej głowie: „ja i Paweł”. Nie mogłam oddychać.
— Co ty mówisz? — szepnęłam. — Że co?
Agnieszka rozpłakała się na dobre. — To było po pogrzebie taty… Byłam rozbita, on też… Piliśmy wino… Nie wiem jak to się stało… Przysięgam, żałuję każdego dnia…
Wstałam gwałtownie, przewracając filiżankę. Herbata rozlała się na obrus, a ja poczułam, jak świat wiruje.
— Kiedy? Dlaczego? Jak mogłaś?! — krzyczałam przez łzy.
— Ela, przepraszam! To był błąd! Nic dla niego nie znaczę! On kocha tylko ciebie!
Wybiegłam z mieszkania mamy jak oszalała. Nie pamiętam drogi do domu. Wpadłam do środka, a Paweł siedział na kanapie z gazetą.
— Wiesz już? — zapytał cicho, nawet nie próbując zaprzeczać.
— Jak mogłeś?! Z moją siostrą?!
Paweł spuścił głowę. — Przepraszam. Byłem słaby. To był jeden raz… Myślałem, że nigdy się nie dowiesz…
— A gdyby była w ciąży? Gdyby mama się dowiedziała? Myślałeś o tym?!
— Nie była… Sprawdzaliśmy… Ela, ja cię kocham…
— Nie waż się tego mówić! — wrzasnęłam. — Zniszczyłeś wszystko!
Przez kolejne dni nie wychodziłam z sypialni. Dzieci — Ola i Michał — dopytywały się o mamę, ale Paweł milczał jak grób. Mama dzwoniła codziennie, błagając o rozmowę.
W końcu przyszła Ola.
— Mamo, co się dzieje? Tata chodzi jak cień, ty płaczesz całymi dniami… Powiedz mi prawdę!
Nie chciałam jej mieszać w nasze sprawy, ale nie wytrzymałam.
— Tata mnie zdradził… z Agnieszką…
Ola pobladła. — Z ciocią Agą? To niemożliwe…
— Niestety…
Ola wybiegła z domu i długo nie wracała. Michał zamknął się w swoim pokoju i przestał się odzywać do ojca.
Rodzina rozpadła się na kawałki. Mama próbowała nas godzić, ale ja nie chciałam słyszeć o przebaczeniu.
Agnieszka pisała do mnie listy:
„Ela,
Nie proszę o wybaczenie, bo wiem, że na nie nie zasługuję. Chciałam tylko powiedzieć, że cię kocham i zawsze będziesz moją siostrą. Jeśli kiedyś będziesz mogła spojrzeć na mnie bez nienawiści — będę czekać.
Aga”
Nie odpisałam ani razu.
Paweł próbował naprawić sytuację:
— Ela, wiem, że zawiodłem cię jak nikt inny. Ale proszę cię o jedną rozmowę. Chcę walczyć o naszą rodzinę.
— Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć.
— Spróbujmy terapii… dla dzieci…
Zgodziłam się tylko ze względu na Olę i Michała. Spotkania u psychologa były bolesne i pełne łez.
— Czy pani chce ratować to małżeństwo? — zapytała terapeutka.
Milczałam długo.
— Nie wiem…
W pracy zaczęły się plotki. Koleżanki szeptały za moimi plecami:
— Słyszałaś? Elżbieta z działu kadr… Mąż ją zdradził z własną siostrą!
Czułam się upokorzona i samotna jak nigdy wcześniej.
Minęły miesiące. Paweł wyprowadził się do wynajmowanego mieszkania w Józefowie. Dzieci odwiedzały go niechętnie. Agnieszka wyjechała do Wrocławia „zacząć od nowa”.
Mama zachorowała na serce ze zmartwienia.
Pewnego dnia Ola przyszła do mnie ze łzami w oczach:
— Mamo… Może powinnaś spróbować wybaczyć? Dla siebie?
Spojrzałam na nią długo.
— A ty byś potrafiła?
Ola pokręciła głową.
— Ale nie chcę patrzeć, jak niszczysz siebie przez ich błąd…
Czas leczy rany powoli. Dziś mieszkam sama z Michałem. Paweł płaci alimenty i czasem dzwoni pytać o dzieci. Agnieszka przysyła kartki na święta.
Czasem myślę: czy można odbudować życie po takiej zdradzie? Czy rodzina to więzy krwi czy lojalności?
A może są rzeczy niewybaczalne?
Co wy byście zrobili na moim miejscu?