Czy będziesz na mnie czekać? Opowieść o straconym czasie i nadziei

– Czy będziesz na mnie czekać? – zapytałam cicho, patrząc w lustro, jakbym oczekiwała odpowiedzi od tej kobiety po drugiej stronie. Kobiety, która jeszcze niedawno była mną, a dziś… sama nie wiem. Przekręcałam głowę raz w lewo, raz w prawo, próbując znaleźć w sobie coś, co mogłabym pokochać. Cienie pod oczami, opadnięte kąciki ust, zmarszczki, których nie da się już wygładzić żadnym kremem. Ledwo się obejrzałam, a już blisko pięćdziesiąt. Jak to możliwe? Przecież jeszcze wczoraj biegałam z córką po parku, śmiałam się z mężem przy kolacji, planowałam wakacje nad morzem.

Teraz w domu panuje cisza. Córka, Marta, wyprowadziła się do Warszawy. Mąż, Andrzej… cóż, on od dawna jest bardziej obecny w swoim telefonie niż w naszym życiu. Ostatnio coraz częściej wraca późno z pracy. Kiedyś pytałam: „Gdzie byłeś?”, „Dlaczego tak późno?”, ale przestałam. Bo po co? Odpowiedzi były zawsze te same: „Zostałem dłużej w biurze”, „Mamy nowy projekt”, „Nie przesadzaj”.

Wczoraj wieczorem usiedliśmy razem przy stole. Chciałam porozmawiać, powiedzieć mu, że czuję się samotna, że boję się tej pustki, która coraz bardziej mnie otacza. Ale on nawet nie podniósł wzroku znad ekranu. – Alicja, nie zaczynaj znowu – rzucił tylko, kiedy próbowałam zacząć rozmowę. – Jestem zmęczony.

Wyszłam wtedy na balkon. Było zimno, ale nie czułam chłodu. Patrzyłam na światła miasta i zastanawiałam się, czy ktoś jeszcze na mnie czeka. Czy jeszcze komuś zależy? Czy ja sama potrafię jeszcze na siebie czekać?

Dziś rano zadzwoniła Marta. – Mamo, wszystko w porządku? – zapytała z troską, której tak bardzo mi brakowało.
– Tak, kochanie. Wszystko dobrze – skłamałam automatycznie.
– Mamo… wiem, że nie jest łatwo. Ale musisz coś zmienić. Nie możesz tak po prostu czekać aż wszystko samo się ułoży.

Zamilkłam. Bo co miałam powiedzieć? Że boję się zmian? Że nie wiem już nawet, czego chcę? Że czuję się niewidzialna?

Po południu poszłam do sklepu. W drodze spotkałam Zofię – sąsiadkę z parteru. Zawsze była energiczna i uśmiechnięta, ale dziś wyglądała na przygnębioną.
– Alicja, jak się trzymasz? – zapytała.
– Jakoś leci – odpowiedziałam wymijająco.
– Wiesz… czasem myślę, że życie nas oszukuje – powiedziała nagle. – Myślisz, że masz czas na wszystko: na miłość, na marzenia… A potem budzisz się pewnego dnia i okazuje się, że wszystko już minęło.

Te słowa uderzyły mnie mocniej niż chciałabym przyznać.

Wieczorem Andrzej wrócił jeszcze później niż zwykle. Siedziałam w kuchni przy zgaszonym świetle.
– Co ty tu robisz po ciemku? – zapytał zdziwiony.
– Myślę – odpowiedziałam spokojnie.
– O czym?
– O nas. O mnie. O tym, czy jeszcze coś dla siebie znaczymy.

Zamilkł na chwilę. Po raz pierwszy od dawna spojrzał mi prosto w oczy.
– Alicja… ja też się boję. Boję się, że wszystko przegapiliśmy.

Poczułam łzy pod powiekami. Chciałam mu powiedzieć tyle rzeczy: o samotności, o strachu przed starością, o tym, jak bardzo brakuje mi bliskości. Ale słowa ugrzęzły mi w gardle.

Następnego dnia zadzwoniła mama z Krakowa. – Córeczko, przyjedź do mnie na kilka dni – poprosiła cicho. – Tak dawno cię nie widziałam.

Zebrałam się szybko i pojechałam do niej pociągiem. W drodze patrzyłam przez okno na mijające krajobrazy i myślałam o swoim życiu. O tym wszystkim, co minęło bezpowrotnie i o tym, co jeszcze mogłoby się wydarzyć.

Mama przywitała mnie ciepłym uściskiem. W jej oczach zobaczyłam siebie sprzed lat – młodą dziewczynę pełną marzeń i nadziei.
– Alicja… życie jest krótkie – powiedziała nagle podczas kolacji. – Nie trać czasu na czekanie. Jeśli czegoś pragniesz, musisz po to sięgnąć.

Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok i myślałam o tym wszystkim, co usłyszałam od mamy i Zofii. Czy naprawdę całe życie mam tylko czekać? Na lepsze dni? Na miłość? Na to, aż ktoś mnie zauważy?

Po powrocie do domu postanowiłam porozmawiać z Andrzejem szczerze jak nigdy dotąd.
– Andrzej… musimy coś zmienić – zaczęłam niepewnie.
– Wiem – odpowiedział cicho.
– Nie chcę już tylko czekać aż coś się wydarzy. Chcę żyć naprawdę.

Patrzył na mnie długo w milczeniu. Potem podszedł i objął mnie delikatnie.
– Spróbujmy jeszcze raz – powiedział szeptem.

Nie wiem, co będzie dalej. Może nic się nie zmieni. Może za rok znów będę patrzeć w lustro i pytać siebie: „Czy będziesz na mnie czekać?” Ale może… może tym razem to ja przestanę czekać i zacznę żyć dla siebie?

Czy można odzyskać czas, który się straciło? Czy warto jeszcze wierzyć w miłość po tylu latach rozczarowań? Nie wiem… Ale chyba muszę spróbować.