Dom, który rozdzielił rodzinę – historia Magdy z Gdańska
Wszystko zaczęło się od wrzasku. – Magda, chodź tu natychmiast! – głos mojej teściowej przebił się przez gwar rodzinnego obiadu, jakby ktoś rozbił talerz o podłogę. Wszyscy zamilkli. Mój mąż, Paweł, spuścił wzrok na ziemię. Syn, Michałek, ścisnął moją dłoń pod stołem. Wiedziałam już wtedy, że coś się wydarzyło. Ale nie spodziewałam się, że to będzie koniec mojego małżeństwa.
Teściowa stała w kuchni z dokumentami w ręku. – Paweł kupił mi dom! – wykrzyknęła z triumfem. – Wreszcie będę miała swoje miejsce na ziemi! – jej oczy błyszczały łzami szczęścia. Wszyscy zaczęli jej gratulować, a ja poczułam, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg.
– Jaki dom? – zapytałam cicho, patrząc na Pawła. Unikał mojego wzroku.
– To niespodzianka… dla mamy – wymamrotał. – Wiesz, ona całe życie marzyła o własnym domu pod Gdańskiem…
Zamarłam. Przez dwa lata odkładaliśmy każdy grosz na nasze mieszkanie. Mieszkaliśmy w wynajmowanej kawalerce na Przymorzu, ściskając się we trójkę na 38 metrach. Każda nadgodzina, każda rezygnacja z wakacji była po to, by Michałek miał własny pokój. A teraz…
– Paweł, powiedz mi, że to żart – wyszeptałam.
– Magda… mama jest już starsza…
– A ja? A Michałek? My się nie liczymy? – głos mi się załamał.
Teściowa spojrzała na mnie z pogardą. – Ty zawsze tylko o sobie! Paweł jest moim synem i dobrze wie, komu zawdzięcza życie! Ty masz czas, a ja już nie!
Wybiegłam z mieszkania. Na klatce schodowej usiadłam na schodach i pierwszy raz od lat rozpłakałam się jak dziecko. Czułam się zdradzona przez własnego męża i upokorzona przed całą rodziną.
Wieczorem Paweł wrócił do domu. Próbował tłumaczyć:
– Magda, przecież to tylko dom dla mamy… Jeszcze zarobimy na mieszkanie…
– Z czego? Z twojej pensji nauczyciela? Z mojej pracy w sklepie? Myślisz, że pieniądze rosną na drzewach?!
– Przesadzasz…
– Nie! To ty przesadziłeś! Zdradziłeś mnie i Michała! – krzyczałam przez łzy.
Następnego dnia spakowałam siebie i syna. Pojechałam do mojej mamy do Sopotu. Michałek pytał cicho:
– Mamusiu, czy tata nas już nie kocha?
Serce mi pękało. – Kocha, synku… tylko czasem dorośli robią głupie rzeczy.
Przez kolejne tygodnie Paweł dzwonił, pisał SMS-y, błagał o wybaczenie. Ale ja wiedziałam jedno: nie mogę wrócić do człowieka, który postawił swoją matkę ponad własną rodzinę.
Teściowa rozpowiadała po całej rodzinie, że jestem niewdzięczna i rozbijam małżeństwo. Moja szwagierka przestała się do mnie odzywać. Nawet mój ojciec powiedział: – Może powinnaś być bardziej wyrozumiała? To tylko dom…
Tylko dom? Dla mnie to były lata wyrzeczeń i marzeń o lepszym życiu dla mojego dziecka.
Rozwód był bolesny i brudny. Paweł walczył o opiekę nad Michałem, a jego matka zeznawała przeciwko mnie w sądzie. Siedziałam na ławie oskarżonych własnego życia i słuchałam, jak wytykają mi każdy błąd: że za dużo pracuję, że jestem nerwowa, że nie umiem gotować jak prawdziwa żona.
Pewnego dnia Michałek wrócił od ojca i powiedział:
– Babcia mówiła, że jesteś zła i dlatego tata jest smutny.
Przytuliłam go mocno. – Synku, babcia się myli. Mama cię kocha najbardziej na świecie.
Po rozwodzie zostałam z niczym. Wynajęłam małe mieszkanie w Oliwie. Pracowałam na dwa etaty: rano w sklepie spożywczym, wieczorami sprzątałam biura w centrum Gdańska. Czasem nie miałam siły nawet zrobić kolacji.
Ale wtedy patrzyłam na Michała i wiedziałam, że muszę być silna.
Minęły dwa lata. Dziś mam własne mieszkanie – skromne, ale nasze. Michałek ma swój pokój i biurko pod oknem. Często pytają mnie znajomi:
– Nie żałujesz?
Nie żałuję. Straciłam męża i rodzinę Pawła, ale odzyskałam siebie i spokój ducha.
Czasem spotykam Pawła na ulicy. Jest smutny, postarzały. Słyszałam od wspólnych znajomych, że jego matka sprzedała dom i wyjechała do sanatorium pod Warszawą. Paweł został sam w wynajmowanym mieszkaniu.
Ostatnio zadzwonił:
– Magda… przepraszam… wszystko źle zrobiłem…
Nie odpowiedziałam nic. Bo czasem milczenie jest najlepszą odpowiedzią.
Dziś wiem jedno: dom można kupić za pieniądze, ale rodziny – nigdy.
Czy naprawdę warto poświęcać najbliższych dla cudzych marzeń? A może prawdziwy dom buduje się tam, gdzie jest miłość i szacunek? Co wy o tym sądzicie?