Cień nad rodziną: Historia, która zmieniła wszystko

Wszystko zaczęło się w sobotni wieczór, kiedy w naszym mieszkaniu na warszawskim Ursynowie rozległ się dzwonek do drzwi. Moja żona, Ewa, krzątała się nerwowo w kuchni, a ja próbowałem udawać, że czytam gazetę, choć w rzeczywistości nie mogłem się skupić na żadnym słowie. Nasza córka, Zuzanna, miała przyprowadzić swojego chłopaka na kolację – pierwszy raz. Czułem, jakby ktoś ściskał mnie za gardło.

– Tato, nie stresuj się tak, to tylko kolacja – rzuciła Zuzia, poprawiając włosy przed lustrem. – Michał jest naprawdę fajny. I… chcę, żebyście go poznali.

Ewa spojrzała na mnie z ukosa. – Tylko nie zaczynaj z tym swoim przesłuchaniem, Krzysztofie. Daj im szansę.

Nie odpowiedziałem. W głowie miałem mętlik. Od kilku tygodni Zuzia była inna – zamyślona, rozkojarzona, ale szczęśliwa. Bałem się, że ją stracę, że odejdzie z domu szybciej, niż się spodziewałem. Ale to nie był jedyny powód mojego niepokoju.

Drzwi otworzyły się i do mieszkania wszedł Michał – wysoki, szczupły chłopak o łagodnych oczach. Za nim pojawiła się jego matka. I wtedy świat mi zawirował.

– Dobry wieczór, jestem Joanna Nowak, mama Michała – powiedziała kobieta, wyciągając do mnie rękę.

Zamarłem. Joanna. Ta Joanna. Kobieta, z którą przed laty popełniłem największy błąd swojego życia. Przez chwilę miałem wrażenie, że zaraz zemdleję. Ewa spojrzała na mnie zdziwiona.

– Krzysiu? Wszystko w porządku?

– Tak… tak, przepraszam – wydukałem, ściskając dłoń Joanny. Jej spojrzenie było chłodne, ale w oczach dostrzegłem cień litości. Wiedziała, że pamiętam.

Kolacja przebiegała w napiętej atmosferze. Ewa starała się być miła, Zuzia promieniała, Michał był uprzejmy, a ja czułem, jak pot spływa mi po plecach. Joanna prawie się nie odzywała. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Przez sekundę miałem ochotę wybiec z mieszkania.

Po kolacji Zuzia i Michał poszli do jej pokoju, a Ewa zaproponowała Joannie kawę. Zostaliśmy sami w kuchni.

– Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś cię spotkam – powiedziała cicho Joanna.

– Ja też nie… – odpowiedziałem równie szeptem. – Proszę cię, nie rób scen.

– Nie zamierzam. Ale musisz wiedzieć, że Michał nie zna prawdy. I lepiej, żeby nigdy się nie dowiedział.

– Joanna… To było dawno temu. Każde z nas poszło swoją drogą.

– Może dla ciebie to przeszłość. Dla mnie to coś, co ciągle wraca – przerwała mi ostro. – Wiesz, ile mnie kosztowało wychowanie go samotnie?

Zamilkłem. Przez chwilę w kuchni panowała cisza, którą przerywał tylko szum ekspresu do kawy.

– On nie jest moim synem – powiedziałem w końcu, choć sam nie byłem tego pewien.

Joanna spojrzała na mnie z pogardą.

– Jesteś pewien? Bo ja już nie wiem, co mam myśleć.

Wróciłem do salonu roztrzęsiony. Ewa zauważyła mój stan.

– Co się dzieje? – zapytała z troską.

– Nic… Po prostu… To wszystko za szybko się dzieje.

Nie spałem tej nocy. W głowie kłębiły mi się wspomnienia sprzed ponad dwudziestu lat. Byłem wtedy młody, głupi i przekonany, że świat należy do mnie. Ewa była wtedy w ciąży z Zuzią, a ja… szukałem wrażeń gdzie indziej. Joanna była moją koleżanką z pracy. Romans trwał krótko, ale zostawił po sobie ślad.

Przez lata próbowałem o tym zapomnieć. Skupiłem się na rodzinie, pracy, codzienności. Ale teraz przeszłość wróciła z całą mocą.

Następnego dnia Zuzia przyszła do mnie do pokoju.

– Tato, co się dzieje? Widziałam, jak patrzyłeś na mamę Michała. Znasz ją?

Zawahałem się.

– Tak… Pracowaliśmy kiedyś razem.

– I co? Było coś między wami?

Zamarłem. Moja córka zawsze była bystra.

– To skomplikowane, Zuziu.

– Tato, proszę cię. Nie chcę mieć tajemnic w rodzinie.

Patrzyłem na nią długo. Była taka podobna do Ewy – te same oczy, ten sam upór.

– Popełniłem kiedyś błąd – powiedziałem w końcu. – Ale to nie ma znaczenia dla waszego związku.

Zuzia milczała przez chwilę.

– Michał jest dla mnie ważny. Ale jeśli okaże się, że jesteście rodziną… Nie wiem, co zrobię.

Serce mi zamarło. Czy to możliwe? Czy mogłem być ojcem chłopaka mojej córki?

Wieczorem zadzwoniła Joanna.

– Musimy porozmawiać. Bez świadków.

Spotkaliśmy się w kawiarni na Mokotowie. Joanna była spięta.

– Michał nie jest twoim synem – powiedziała od razu. – Zrobiłam testy genetyczne lata temu. Ale musiałam cię postraszyć. Chciałam zobaczyć, czy masz wyrzuty sumienia.

Poczułem ulgę, ale i gniew.

– Po co to wszystko?

– Bo przez ciebie straciłam wiarę w ludzi – odpowiedziała cicho. – Ale widzę, że masz dobrą rodzinę. Dbaj o nią.

Wróciłem do domu wykończony psychicznie. Ewa czekała na mnie w salonie.

– Krzysztofie, musisz mi powiedzieć prawdę. Co łączyło cię z Joanną?

Usiadłem obok niej i opowiedziałem wszystko. O romansie, o strachu, o tym, jak próbowałem to ukryć.

Ewa płakała długo. Potem powiedziała tylko:

– Gdybyś mi powiedział wcześniej… Może bym ci wybaczyła szybciej.

Przez kilka tygodni w domu panowała napięta atmosfera. Zuzia była chłodna, Ewa zamknięta w sobie. Michał odwiedzał nas rzadziej.

W końcu Zuzia przyszła do mnie i powiedziała:

– Tato, każdy ma prawo do błędów. Ale musisz być szczery. Zawsze.

Dziś wiem jedno: przeszłość nigdy nie znika całkowicie. Może tylko czekać na odpowiedni moment, by wrócić i przewrócić nasze życie do góry nogami.

Czy można naprawdę wybaczyć zdradę sprzed lat? Czy rodzina jest w stanie przetrwać każdą burzę? Czasem myślę: czy gdybym wtedy postąpił inaczej, byłbym dziś szczęśliwszy? Co wy o tym sądzicie?