Nowa żona mojego syna rozbiła naszą rodzinę. Czy można jeszcze wszystko naprawić?
– Babciu, ale ja nigdy tych pieniędzy nie dostałem – powiedział Kuba, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami. Zamarłam. Przecież dwa tygodnie temu przekazałam synowi, Marcinowi, kopertę z pieniędzmi właśnie dla Kuby – na nowy rower, o którym tak marzył.
– Jak to nie dostałeś? – zapytałam cicho, czując jak serce zaczyna mi walić. – Przecież dałam tacie…
Kuba wzruszył ramionami i spuścił wzrok. – Tata powiedział, że nie ma żadnej koperty.
W tej chwili poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Przez chwilę siedziałam w milczeniu, próbując zrozumieć, co się stało. Marcin zawsze był uczciwy, a ja ufałam mu bezgranicznie. Ale od kiedy ożenił się z Agnieszką, coś zaczęło się zmieniać. Coraz rzadziej dzwonił, coraz rzadziej przyjeżdżał z Kubą do mnie na obiad. Zawsze miał wymówkę: praca, zmęczenie, obowiązki domowe.
Pamiętam dzień, kiedy poznałam Agnieszkę. Była miła, uśmiechnięta, ale w jej oczach widziałam coś chłodnego. Może to tylko moja wyobraźnia? Może po prostu nie chciała być częścią naszej rodziny? Ale wtedy nie sądziłam, że jej obecność tak bardzo wpłynie na nasze życie.
Wieczorem zadzwoniłam do Marcina. Odebrała Agnieszka.
– Dobry wieczór, mamo – powiedziała chłodno.
– Czy mogę porozmawiać z Marcinem? – zapytałam.
– Jest zajęty. Coś się stało?
– Chciałam tylko zapytać o kopertę dla Kuby…
– Ach, tę kopertę… Marcin mówił, że to nie był dobry moment na takie prezenty. Kuba musi nauczyć się wartości pieniądza – odpowiedziała szybko.
Zatkało mnie. – Ale to były moje pieniądze dla wnuka…
– Proszę się nie martwić, wszystko jest pod kontrolą – ucięła i rozłączyła się.
Tej nocy nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się myśli: czy naprawdę Agnieszka może mieć taki wpływ na Marcina? Czy to możliwe, że mój własny syn pozwala jej decydować o wszystkim?
Następnego dnia pojechałam do nich bez zapowiedzi. Otworzył mi Marcin. Wyglądał na zmęczonego i spiętego.
– Mamo, czemu nie zadzwoniłaś wcześniej? – spytał nerwowo.
– Chciałam zobaczyć Kubę i porozmawiać z tobą…
W tle pojawiła się Agnieszka z filiżanką kawy w ręku. – Dzień dobry – rzuciła chłodno.
Usiedliśmy w salonie. Kuba siedział cicho w kącie, bawiąc się telefonem.
– Marcinie, muszę cię zapytać wprost: co się stało z kopertą dla Kuby? – powiedziałam stanowczo.
Marcin spojrzał na Agnieszkę, jakby czekał na jej zgodę.
– Mamo… postanowiliśmy z Agnieszką, że lepiej będzie, jeśli Kuba nie dostanie teraz tych pieniędzy. Uważamy, że powinien nauczyć się oszczędzać – odpowiedział cicho.
Poczułam łzy napływające do oczu. – To były moje pieniądze dla mojego wnuka! Dlaczego nie mogę sama decydować?
Agnieszka westchnęła teatralnie. – Pani Zofio, proszę nam zaufać. Chcemy dla Kuby jak najlepiej.
Wyszłam stamtąd z poczuciem upokorzenia i bezsilności. Po raz pierwszy w życiu poczułam się obca we własnej rodzinie.
Od tego dnia relacje z Marcinem zaczęły się psuć jeszcze bardziej. Przestał odbierać telefony, a kiedy już rozmawialiśmy, był zdystansowany i krótki. Kuba coraz rzadziej przyjeżdżał do mnie na weekendy – zawsze miał jakieś zajęcia albo „Agnieszka nie pozwala”.
Próbowałam rozmawiać z przyjaciółkami z osiedla. Każda miała swoją teorię:
– Zazdrości ci wpływu na syna – mówiła Basia.
– Może boi się, że Kuba bardziej kocha ciebie niż ją – dorzucała Ela.
– Albo po prostu chce mieć wszystko pod kontrolą – podsumowała Jadzia.
Zaczęłam analizować każde spotkanie z Agnieszką. Przypominałam sobie jej drobne uwagi: „Kuba powinien jeść mniej słodyczy”, „Niech pani nie kupuje mu tylu prezentów”, „Niech pani nie rozpuszcza go tak bardzo”. Za każdym razem czułam się coraz mniej potrzebna.
Najgorsze było to poczucie winy. Może rzeczywiście za bardzo ingerowałam w ich życie? Może powinnam była odpuścić?
Ale kiedy zobaczyłam Kubę smutnego i zamkniętego w sobie podczas kolejnej wizyty, wiedziałam już, że coś jest nie tak.
Pewnego dnia Kuba przyszedł do mnie sam po szkole.
– Babciu… czy ja zrobiłem coś złego? Czemu tata i Agnieszka są tacy źli?
Objęłam go mocno i poczułam łzy spływające po policzkach.
– Nie zrobiłeś nic złego, kochanie. Po prostu dorośli czasem robią rzeczy, których dzieci nie rozumieją.
Kuba spojrzał na mnie poważnie:
– Ja chcę tylko być z tobą i tatą jak dawniej…
Wtedy postanowiłam działać. Napisałam list do Marcina:
„Synu,
Nie wiem, co się stało między nami. Wiem tylko, że bardzo mi brakuje naszej bliskości i twojego zaufania. Proszę cię o jedno: nie pozwól nikomu decydować za ciebie o naszej rodzinie. Pamiętaj, że Kuba potrzebuje zarówno ciebie, jak i mnie.”
Nie odpowiedział od razu. Minęły dwa tygodnie ciszy. W końcu zadzwonił:
– Mamo… przepraszam. Nie wiem już sam, co jest dobre dla Kuby… Czuję się rozdarty między tobą a Agnieszką.
Rozpłakałam się do słuchawki:
– Synku… rodzina to nie wybór między ludźmi. Rodzina to wsparcie i miłość.
Nie wiem jeszcze, jak to wszystko się skończy. Ale wiem jedno: nie pozwolę odebrać sobie wnuka ani syna przez czyjąś ambicję czy lęk przed utratą kontroli.
Czasem zastanawiam się: czy można jeszcze naprawić to wszystko? Czy miłość naprawdę wystarczy, by przezwyciężyć rodzinne konflikty? Co wy byście zrobili na moim miejscu?