Czy powinnam powiedzieć dzieciom prawdę o zdradzie męża? Moja rodzina na krawędzi

— Aniu, musimy porozmawiać — głos Marka był cichy, ale w jego oczach widziałam coś, czego nie znałam: strach. Stał w progu kuchni, ściskając nerwowo klucze do samochodu. Za oknem padał deszcz, a ja właśnie kroiłam jabłka na kompot dla dzieci.

— Co się stało? — zapytałam, nie odrywając wzroku od deski. Bałam się spojrzeć mu w oczy, bo przeczuwałam, że to nie będzie zwykła rozmowa.

— Zawiodłem cię. Od miesięcy spotykam się z inną kobietą — powiedział, a jego głos zadrżał.

Cisza, która zapadła po tych słowach, była gęsta jak mgła nad Wisłą. Kropla soku spadła na blat. Przez chwilę miałam ochotę krzyczeć, rzucić wszystkim, ale dzieci bawiły się w salonie. Słyszałam ich śmiech. Przez głowę przetoczyła mi się fala wspomnień: nasz ślub w kościele na Woli, narodziny Zosi i Antka, pierwsze wspólne wakacje nad Bałtykiem.

— Kto to jest? — wyszeptałam.

— Justyna z pracy. To nie miało się tak potoczyć… — Mark spuścił głowę.

W tej chwili poczułam się jak aktorka w kiepskim serialu. To nie mogło dziać się naprawdę. Przez kolejne dni chodziłam jak cień. Marek spał na kanapie, dzieci pytały, dlaczego tata jest smutny i czemu mama płacze w łazience.

Moja mama przyjechała z Grodziska, żeby mi pomóc. — Aniu, musisz być silna dla dzieci — powtarzała. Ale jak być silną, gdy serce pęka na kawałki?

Najtrudniejsze były wieczory. Siedziałam przy łóżku Zosi i Antka, czytając im bajki o smokach i księżniczkach, a w głowie miałam tylko jedno pytanie: czy powinnam powiedzieć im prawdę? Czy mają prawo wiedzieć, dlaczego tata coraz częściej wychodzi z domu?

Pewnego dnia Zosia zapytała:

— Mamo, czy tata już nas nie kocha?

Zatkało mnie. Miała tylko siedem lat, a już czuła, że coś jest nie tak. Usiadłam obok niej na łóżku.

— Tata was bardzo kocha. Czasem dorośli mają trudne sprawy do załatwienia — odpowiedziałam wymijająco.

Ale to nie wystarczyło. Zosia zaczęła mieć koszmary. Antek zamknął się w sobie. Widziałam, jak cierpią przez coś, czego nawet nie rozumieją.

Marek próbował rozmawiać ze mną wieczorami.

— Aniu, może powinniśmy powiedzieć dzieciom prawdę? One i tak czują, że coś jest nie tak.

— Chcesz im powiedzieć, że ich tata zdradził mamę? Że rozbiłeś naszą rodzinę? — wybuchłam.

— Nie chcę ich okłamywać — odpowiedział cicho.

Wtedy poczułam gniew. Jak on śmie mówić o szczerości? Przecież to on wszystko zniszczył!

Mama próbowała mnie przekonać:

— Dzieci są mądrzejsze niż myślisz. Lepiej usłyszą prawdę od was niż od kogoś innego.

Ale ja bałam się ich reakcji. Bałam się, że stracą poczucie bezpieczeństwa. Że będą obwiniać mnie albo siebie.

W pracy byłam cieniem samej siebie. Koleżanka z biura, Kasia, zauważyła:

— Anka, co się dzieje? Wyglądasz jakbyś nie spała od tygodnia.

Chciałam jej powiedzieć wszystko, ale tylko wzruszyłam ramionami.

Wieczorami przeglądałam fora internetowe dla kobiet po zdradzie. Jedne pisały: „Dzieci muszą znać prawdę”. Inne: „Chroń je za wszelką cenę”. Każda rada wydawała się zbyt prosta wobec mojego bólu.

Pewnej nocy Marek wrócił późno. Usiadł naprzeciwko mnie w kuchni.

— Aniu, podjąłem decyzję. Wyprowadzam się do Justyny na jakiś czas. Muszę to wszystko przemyśleć.

Zamarłam. To był koniec naszego małżeństwa.

Rano dzieci zauważyły walizkę Marka przy drzwiach.

— Mamo, gdzie tata jedzie? — zapytał Antek.

Uklękłam przy nim i spojrzałam mu w oczy.

— Tata musi wyjechać na jakiś czas. Ale zawsze będzie was kochał — powiedziałam drżącym głosem.

Zosia zaczęła płakać:

— To przez nas?

Przytuliłam ją mocno.

— Nie kochanie, to nie wasza wina. Dorośli czasem popełniają błędy.

Przez kolejne tygodnie próbowałam być dla nich wszystkim: matką, ojcem, opoką. Ale nocami płakałam w poduszkę i zadawałam sobie pytanie: czy zrobiłam dobrze? Czy powinnam była powiedzieć dzieciom całą prawdę?

Marek dzwonił do dzieci codziennie. Próbował być obecny na odległość. Ja uczyłam się żyć na nowo — bez niego, ale z ciężarem decyzji na sumieniu.

Dziś minął rok od tamtej rozmowy w kuchni. Dzieci są spokojniejsze, choć czasem pytają o tatę i Justynę. Ja nadal nie wiem, czy wybrałam dobrze.

Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy można być dobrą matką, gdy serce pęka na pół? Czy lepiej chronić dzieci przed prawdą czy pozwolić im ją poznać? Co wy byście zrobili na moim miejscu?