Przerażające Odkrycie Ewy: Tajemnica Pod Podłogą Chaty

Ewa i Kasia od miesięcy czekały na swój weekendowy wypad. Dwie przyjaciółki, obie po dwudziestce, wynajęły odosobnioną chatę w gęstych lasach Bieszczad, mając nadzieję na relaks i oderwanie się od zgiełku miejskiego życia. Chata była urocza, z rustykalnymi drewnianymi belkami i przytulnym kominkiem, oferując idealne miejsce na odpoczynek.

W pierwszą noc, gdy zasiedli z kubkami gorącej czekolady, Ewa zauważyła coś dziwnego w podłodze przy kominku. Jedna z desek wydawała się lekko uniesiona w porównaniu do innych. Zaintrygowana, wspomniała o tym Kasi, która wzruszyła ramionami, uznając to za starą cechę chaty. Ale Ewa nie mogła pozbyć się uczucia, że coś jest nie tak.

Następnego ranka, gdy Kasia wyszła na spacer, Ewa postanowiła zbadać sprawę dokładniej. Uklękła i podważyła uniesioną deskę nożem do masła. Ku jej zaskoczeniu, deska łatwo się podniosła, odsłaniając ukryte drzwi pułapki. Jej serce zabiło szybciej z mieszanką ekscytacji i niepokoju, gdy je otworzyła.

Drzwi prowadziły do wąskich schodów schodzących w ciemność. Ewa zawahała się na moment, ale potem chwyciła telefon jako źródło światła i zaczęła ostrożnie schodzić. Powietrze stawało się coraz chłodniejsze, gdy zagłębiała się w nieznane.

Na dole schodów znalazła się w małym, słabo oświetlonym pomieszczeniu. Ściany były pokryte starymi wycinkami z gazet i wyblakłymi fotografiami. Gdy przyjrzała się im bliżej, przeszedł ją dreszcz. Artykuły opisywały serię nierozwiązanych zaginięć sprzed dekad, wszystkie mające miejsce w tej okolicy.

Jej wzrok padł na fotografię, która sprawiła, że krew w jej żyłach zamarła. Było to zdjęcie młodej kobiety, która niesamowicie przypominała Kasię. Uświadomienie sobie tego uderzyło ją jak cios w brzuch — to nie był przypadek.

W panice Ewa pobiegła z powrotem po schodach, zatrzaskując za sobą drzwi pułapki. Próbowała zadzwonić do Kasi, ale w tej odległej lokalizacji nie było zasięgu. Zdesperowana czekała przy oknie, mając nadzieję zobaczyć swoją przyjaciółkę wracającą ze spaceru.

Godziny mijały bez śladu Kasi. Gdy zmierzch zapadł nad lasem, niepokój Ewy przerodził się w strach. Postanowiła wyruszyć do lasu na poszukiwania przyjaciółki, uzbrojona jedynie w latarkę i narastający lęk.

Las był przerażająco cichy, gdy wołała Kasię, a jej głos odbijał się echem między drzewami. Nagle usłyszała szelest za sobą. Obróciła się gwałtownie, świecąc latarką w ciemność, ale niczego nie zobaczyła.

Gdy miała już wracać do chaty, usłyszała cichy szept wołający jej imię. To był głos Kasi, ale brzmiał odlegle i zniekształcony. Serce Ewy biło mocno, gdy podążała za dźwiękiem głębiej w las.

Szepty zaprowadziły ją na polanę, gdzie znalazła szalik Kasi zaczepiony o gałąź. Ale po samej Kasi nie było śladu. Umysł Ewy szalał od przerażających możliwości, gdy zdała sobie sprawę, że jest całkowicie sama.

Gdy zapadła noc, Ewa potykając się wróciła do chaty, wyczerpana i przerażona. Zamknęła drzwi za sobą i skuliła się przy kominku, ściskając szalik Kasi. Ciężar tajemnicy pod podłogą chaty ciążył jej na umyśle.

W kolejnych dniach ekipy poszukiwawcze przeszukiwały lasy, ale nie znalazły żadnego śladu Kasi. Ewa wróciła do miasta, nawiedzona tym, co odkryła i nie mogąca pozbyć się uczucia, że coś złowrogiego nadal czai się w tych lasach.