Kiedy Dziecięca Zabawa Rozrywa Przyjaźń: Moja Historia o Zazdrości, Milczeniu i Stracie
– Znowu zabrałaś moją lalkę! – krzyknęła Zosia, moja siedmioletnia córka, patrząc z wyrzutem na Maję, córkę mojej przyjaciółki Iwony. Stałam w kuchni, mieszając zupę, kiedy usłyszałam ten pisk. W jednej chwili poczułam znajome ukłucie niepokoju – wiedziałam, że zaraz będę musiała interweniować.
Zosia i Maja bawiły się razem od przedszkola. Ja i Iwona znałyśmy się jeszcze dłużej – od liceum. Przeżyłyśmy razem pierwsze miłości, rozstania, śluby, narodziny dzieci. Byłyśmy dla siebie jak siostry. Ale tego dnia coś się zmieniło.
– Dziewczyny, spokojnie! – zawołałam, wychodząc do salonu. – Maja, oddaj Zosi lalkę, proszę.
Maja spojrzała na mnie z uporem. – Ale ona mi ją pożyczyła!
Zosia już płakała. Iwona podniosła się z kanapy i podeszła do nas. – Może niech dziewczyny same to rozwiążą? – rzuciła chłodno.
Poczułam ukłucie w sercu. Zawsze starałyśmy się być sprawiedliwe wobec naszych dzieci, ale teraz czułam, że Iwona staje po stronie swojej córki. Przez chwilę milczałyśmy obie, patrząc na siebie z napięciem.
Wieczorem, kiedy dziewczynki już spały, usiadłam z mężem, Pawłem, przy stole. Opowiedziałam mu o całej sytuacji.
– Wiesz co? – powiedział Paweł z przekąsem. – Zawsze mówiłem, że Iwona jest przewrażliwiona na punkcie Mai. Jakby jej dziecko było lepsze od innych.
Nie spodobało mi się to zdanie. Ale niestety, następnego dnia Paweł nie powstrzymał się przed komentarzem przy Iwonie.
– No tak, Maja zawsze musi mieć wszystko pierwsza, prawda? – rzucił niby żartem.
Iwona zesztywniała. – Przepraszam bardzo, ale może twoja córka powinna nauczyć się dzielić?
Zrobiło się lodowato. Próbowałam załagodzić sytuację, ale czułam, jak między nami narasta mur.
Przez kolejne tygodnie nasze spotkania były coraz rzadsze. Dziewczynki zaczęły się unikać w szkole. Zosia wracała do domu smutna i zamyślona.
– Mamo, dlaczego Maja już mnie nie lubi? – zapytała pewnego wieczoru.
Nie umiałam jej odpowiedzieć. Sama nie rozumiałam, jak mogło dojść do takiej sytuacji przez jedną głupią kłótnię o lalkę.
W końcu zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do Iwony.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam drżącym głosem.
Spotkałyśmy się w kawiarni. Siedziałyśmy naprzeciwko siebie jak dwie obce kobiety.
– Wiesz, że zawsze ci ufałam – zaczęłam cicho. – Ale ostatnio czuję się jakbyś była po drugiej stronie barykady.
Iwona spojrzała na mnie z bólem w oczach.
– Ty też mnie zraniłaś – wyszeptała. – Twój mąż… te słowa… To nie było fair wobec Mai.
– Wiem – przyznałam ze wstydem. – Ale czy naprawdę przez to wszystko musimy stracić siebie?
Iwona spuściła wzrok. – Może po prostu za bardzo się różnimy jako matki. Może nasze dzieci też już nie potrafią być razem szczęśliwe.
Wyszłam z tej kawiarni z poczuciem pustki. Przez kolejne dni próbowałam naprawić relacje między dziewczynkami, ale one już nie chciały ze sobą rozmawiać.
Zosia zamknęła się w sobie. Coraz częściej słyszałam od niej: „Nie chcę iść do szkoły”, „Maja mnie ignoruje”, „Nie mam już przyjaciółki”.
Paweł próbował mnie pocieszać:
– Daj spokój, znajdziesz sobie inną koleżankę. Zosia też znajdzie nowe koleżanki.
Ale to nie było takie proste. Każde wspomnienie o wspólnych wakacjach nad morzem, o śmiechu naszych córek w piasku bolało jak rana.
Pewnego dnia spotkałam Iwonę na zakupach. Stałyśmy przy kasie w Biedronce i udawałyśmy, że się nie widzimy. Przez chwilę miałam ochotę podejść i ją przytulić, powiedzieć „przepraszam”, ale coś mnie powstrzymało. Duma? Strach przed odrzuceniem?
Wieczorem długo patrzyłam w sufit, nie mogąc zasnąć. Czy naprawdę jedna kłótnia mogła przekreślić tyle lat przyjaźni? Czy nasze dzieci muszą płacić za nasze dorosłe błędy?
Czasem myślę o tym wszystkim i pytam siebie: czy warto było? Czy naprawdę dorośli są lepsi od dzieci w rozwiązywaniu konfliktów? A może to my powinniśmy uczyć się od nich szczerości i przebaczenia?