Słodko-gorzka Opowieść o Babci i Jej Jagodowych Ciasteczkach Linzer
Wchodząc do kuchni, czuję delikatny zapach masła i jagód. Na stole stoi talerz z ciasteczkami Linzer, które babcia zawsze piekła na specjalne okazje. Ich sercowate wycięcia odsłaniają głęboki, niebieski środek z dżemu, a cukier puder delikatnie osiada na ich powierzchni. To widok, który zawsze kojarzył mi się z domem i ciepłem rodzinnym.
„Pamiętasz, jak babcia zawsze mówiła: 'Ciasteczka są jak życie, czasem słodkie, czasem kwaśne’?” – zapytałam mojego brata, który właśnie wszedł do kuchni.
„Tak, pamiętam” – odpowiedział z uśmiechem. „Zawsze dodawała coś od siebie do przepisu. Nigdy nie były takie same.”
Babcia była mistrzynią w kuchni. Jej ciasteczka Linzer były znane w całej rodzinie. Każde święta, każde urodziny były okazją do ich pieczenia. Pamiętam, jak razem z nią spędzałam godziny w kuchni, ucząc się jej sekretów.
„Babciu, dlaczego zawsze robisz te ciasteczka?” – zapytałam kiedyś jako dziecko.
„Bo one łączą ludzi” – odpowiedziała z uśmiechem. „Każdy kęs to wspomnienie.”
Teraz, stojąc w tej samej kuchni, czuję pustkę. Babcia odeszła kilka miesięcy temu, a ja wciąż nie mogę się pogodzić z jej stratą. Ciasteczka na stole przypominają mi o obietnicach, które sobie składaliśmy – że zawsze będziemy razem piec i dzielić się tymi chwilami.
„Chciałbym, żeby tu była” – powiedziałam cicho.
„Ja też” – odpowiedział mój brat. „Ale wiesz co? Możemy kontynuować jej tradycję.”
Zaczęliśmy przygotowywać składniki. Mąka, masło, cukier – wszystko było na swoim miejscu. Wspólnie mieszaliśmy ciasto, śmialiśmy się i wspominaliśmy babcię. Każdy krok przypominał mi o niej – o jej cierpliwości i miłości do gotowania.
„Pamiętasz, jak zawsze mówiła: 'Nie spiesz się, dobre rzeczy wymagają czasu’?” – zapytałam.
„Tak, i miała rację” – odpowiedział mój brat.
Kiedy ciasteczka były gotowe, usiedliśmy przy stole z filiżankami herbaty. Smakowały dokładnie tak samo jak te babcine – maślane i lekko kwaskowate od jagód.
„To dla ciebie, babciu” – powiedziałam w myślach.
Ciasteczka Linzer stały się dla nas symbolem miłości i wspólnoty. Choć babci już z nami nie ma, jej duch żyje w tych małych słodkościach. Każde pieczenie to hołd dla niej i dla wszystkich chwil spędzonych razem.