Ostatnie pożegnanie z Markiem

„Mamo, on chce się pożegnać” – te słowa Arii były jak cios w serce. Stałam w kuchni, trzymając telefon przy uchu, a moje dłonie drżały. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. Mark, mój mąż, człowiek, który przez lata mnie zdradzał, teraz chciał się ze mną pożegnać. Czy to możliwe, że po tylu latach bólu i zdrady, miałam stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który zniszczył nasze życie?

Poznaliśmy się z Markiem na studiach pielęgniarskich. Byłam młoda, pełna marzeń i nadziei na przyszłość. Mark był przystojny, charyzmatyczny i wydawało się, że świat leży u jego stóp. Zakochałam się w nim bez pamięci. Moje rodzice mieli inne plany dla mnie – chcieli, żebym kontynuowała naukę i zdobyła wyższe wykształcenie. Ale ja byłam uparta. Wierzyłam, że miłość jest najważniejsza.

Pobraliśmy się tuż po moich dziewiętnastych urodzinach. Nasze życie było pełne wzlotów i upadków, jak to bywa w młodych małżeństwach. Jednak z czasem zaczęłam dostrzegać rysy na naszej relacji. Mark coraz częściej wracał późno do domu, a jego telefon był zawsze wyciszony. Zaczęłam podejrzewać najgorsze.

Pewnego dnia, kiedy Aria miała zaledwie trzy lata, odkryłam prawdę. Mark miał romans z koleżanką z pracy. Moje serce pękło na milion kawałków. Czułam się zdradzona i oszukana. Nie wiedziałam, co robić. Moja pierwsza myśl była taka, żeby odejść i zacząć wszystko od nowa. Ale wtedy spojrzałam na Arię – naszą małą córeczkę – i wiedziałam, że muszę walczyć o naszą rodzinę.

Przez lata próbowałam naprawić nasze małżeństwo. Mark obiecał zmienić się, ale jego obietnice były puste jak wydmuszki. Zdrady powtarzały się raz za razem. Każda kolejna była jak nóż wbijany prosto w moje serce. W końcu nie wytrzymałam.

To była teściowa Marka, która zasugerowała mi wyjazd do Kanady. „Może to ci pomoże” – powiedziała. „Może potrzebujesz przestrzeni”. Wtedy nasza sytuacja była już dramatyczna. Zgodziłam się i wyjechałam.

Przez 16 lat pracowałam jako pielęgniarka w Toronto. Było ciężko, ale udało mi się zbudować nowe życie dla siebie i Arii. Mark został w Polsce i kontaktowaliśmy się sporadycznie – głównie ze względu na Arię.

Kiedy Aria dorosła, postanowiła wrócić do Polski na studia. Byłam dumna z jej decyzji, choć wiedziałam, że oznacza to mniej czasu spędzanego razem. Wtedy zaczęły się pojawiać plotki o zdrowiu Marka.

Nie chciałam w to wierzyć. Myślałam, że to kolejna manipulacja z jego strony. Ale kiedy Aria zadzwoniła z wiadomością o jego stanie zdrowia, nie mogłam dłużej ignorować rzeczywistości.

Wróciłam do Polski z ciężkim sercem. Spotkanie z Markiem było trudniejsze niż mogłam sobie wyobrazić. Leżał w szpitalnym łóżku, blady i słaby. Jego oczy były pełne bólu i żalu.

„Przepraszam” – wyszeptał, gdy tylko mnie zobaczył. „Wiem, że cię skrzywdziłem”.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przez lata marzyłam o tym momencie – o chwili, kiedy usłyszę te słowa – ale teraz nie przynosiły mi one ulgi.

Spędziliśmy razem kilka dni w szpitalu. Rozmawialiśmy o przeszłości i o tym, co poszło nie tak. Mark opowiadał mi o swoich lękach i słabościach, które doprowadziły go do zdrady.

Kiedy nadszedł czas pożegnania, czułam mieszankę smutku i ulgi. Wiedziałam, że to koniec pewnego rozdziału w moim życiu.

Czy mogę mu wybaczyć? Czy mogę zapomnieć o bólu i zdradzie? Te pytania krążą w mojej głowie do dziś. Może nigdy nie znajdę odpowiedzi.