Nieproszony gość: Jak jeden wieczór zrujnował moje życie rodzinne

— Nie wierzę, że to się dzieje — powtarzałam w myślach, patrząc na roztrzęsioną postać mojej córki, Zosi, stojącą w drzwiach kuchni. Była godzina 23:17, a ja nie mogłam zasnąć po tym, co wydarzyło się zaledwie kilka godzin wcześniej. Wszystko zaczęło się od niewinnego telefonu.

— Cześć, Magda! — usłyszałam znajomy głos w słuchawce. — Tu Anka. Wiesz, jestem przejazdem w Warszawie z Kubą, czy moglibyśmy wpaść na herbatę? Tylko na chwilę, bo jutro rano mamy pociąg do Gdańska.

Anka była moją przyjaciółką z liceum. Przez lata kontakt się urwał, ale wspomnienia wspólnych wyjazdów i nocnych rozmów sprawiły, że poczułam ciepło na sercu. — Jasne! — odpowiedziałam bez wahania. — Przyjedźcie, będzie mi bardzo miło.

Nie wiedziałam wtedy, że ta decyzja będzie początkiem końca mojego spokojnego życia.

Przyjechali wieczorem. Anka wyglądała na zmęczoną, a jej syn Kuba — na znudzonego nastolatka. Mój mąż, Tomek, przywitał ich uprzejmie, choć z dystansem. Zosia od razu polubiła Kubę i zaczęli rozmawiać o grach komputerowych. Siedzieliśmy przy stole, piliśmy herbatę i wspominaliśmy stare czasy. W pewnym momencie Anka poprosiła o nocleg — podobno coś się stało z rezerwacją hotelu.

— Nie ma problemu — powiedziałam, choć widziałam cień niezadowolenia na twarzy Tomka.

W nocy obudził mnie hałas. Zeszłam do kuchni i zobaczyłam Kubę grzebiącego w naszych szafkach. — Co robisz? — zapytałam szeptem.

— Szukałem tylko czegoś do picia — odpowiedział speszony.

Zignorowałam to, tłumacząc sobie, że chłopak jest po prostu głodny lub spragniony. Następnego dnia rano zauważyłam jednak, że z portfela Tomka zniknęło 200 złotych. Zaczęłam podejrzewać najgorsze, ale nie miałam odwagi zapytać wprost.

Po śniadaniu Anka i Kuba wyszli na chwilę do sklepu. Wtedy Tomek wybuchł:

— Po co ich tu wpuściłaś? Nie znasz ich od lat! Teraz jeszcze pieniądze znikają!

— Przestań! To tylko przypadek! — broniłam się, choć sama nie byłam pewna swoich słów.

Wieczorem Anka poprosiła mnie o rozmowę na osobności. — Magda, mam problem… Kuba od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje. Boję się, że coś bierze albo wpadł w złe towarzystwo. Czy zauważyłaś coś dziwnego?

Zamarłam. Czy powinnam powiedzieć jej o pieniądzach? Zdecydowałam się milczeć.

Po ich wyjeździe atmosfera w domu była napięta. Tomek coraz częściej wypominał mi moją naiwność. Zosia zamknęła się w sobie — okazało się, że Kuba namówił ją do ściągnięcia jakiejś podejrzanej aplikacji na telefon. Kilka dni później dostałam telefon ze szkoły: Zosia została przyłapana na próbie oszustwa podczas sprawdzianu.

Czułam się winna wszystkiemu. Moja decyzja sprowadziła do domu chaos i nieufność. Tomek zaczął coraz częściej wracać późno z pracy, unikał rozmów i patrzył na mnie z wyrzutem.

Pewnego wieczoru usłyszałam jego rozmowę przez telefon:

— Nie wiem, jak długo jeszcze to wytrzymam… Magda już nie jest tą samą osobą.

Serce mi pękło. Próbowałam ratować rodzinę, ale wszystko wymykało się spod kontroli.

Po miesiącu dostałam wiadomość od Anki: „Przepraszam za wszystko. Kuba przyznał się do kradzieży pieniędzy i kilku innych rzeczy. Jestem załamana. Jeśli możesz mi wybaczyć…”

Odpisałam tylko: „Potrzebuję czasu.”

Tomek wyprowadził się dwa tygodnie później. Zosia przestała ze mną rozmawiać. Każdego dnia zadawałam sobie pytanie: czy warto było być dobrą dla innych kosztem własnej rodziny?

Dziś siedzę sama w pustym mieszkaniu i zastanawiam się nad wszystkim od nowa. Czy naprawdę można ufać ludziom z przeszłości? Czy jedno dobre serce może zniszczyć całe życie?

Może powinnam była posłuchać intuicji… A może to po prostu los chciał mi coś pokazać? Co wy byście zrobili na moim miejscu?