Wujku Wojtku, Powinieneś Być Przy Swojej Siostrzenicy – Historia, Która Zmieniła Moje Życie

– Wujku, czy możesz przyjechać? – głos Julki drżał, jakby walczyła ze łzami. Była środa wieczór, właśnie wróciłem z pracy i marzyłem tylko o ciszy. Zawsze dzwoniła, kiedy czegoś potrzebowała: a to podwózka na uczelnię, a to parę złotych na książki. Tym razem jednak nie prosiła o nic konkretnego. Chciała tylko porozmawiać.

– Co się stało? – zapytałem, próbując nie brzmieć zbyt chłodno.

– Nic… Po prostu… Potrzebuję kogoś. – Jej głos był cichy, niemal szeptany.

Nie lubię takich rozmów. Zawsze czułem się niezręcznie w sytuacjach, gdzie trzeba rozmawiać o uczuciach. Ale coś w jej tonie sprawiło, że nie mogłem odmówić. Wsiadłem w samochód i pojechałem do niej, choć w głowie kłębiły mi się myśli: „Znowu będę musiał wysłuchiwać jej żali na matkę albo chłopaka”.

Julka mieszkała z moją siostrą, Magdą, w małym mieszkaniu na Pradze. Odkąd jej ojciec odszedł, Julka coraz częściej zamykała się w sobie. Magda była twardą kobietą, zawsze stawiała wymagania i nie znosiła słabości. Często powtarzała: „Musisz być silna, życie nie rozpieszcza”. Ale Julka była inna – wrażliwa, delikatna.

Gdy wszedłem do mieszkania, zobaczyłem ją skuloną na kanapie. Oczy miała czerwone od płaczu.

– Wujku… – zaczęła i nagle wybuchnęła płaczem.

Usiadłem obok niej i przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. W końcu zapytałem:

– Julka, powiedz mi, co się dzieje?

– Mama… Ona mnie nienawidzi – wyszeptała. – Ciągle mówi, że jestem do niczego. Że zawiodłam ją na całej linii.

Zacisnąłem pięści. Zawsze miałem trudną relację z Magdą. Była moją młodszą siostrą, ale odkąd została sama z dzieckiem, stała się jeszcze bardziej zamknięta i oschła.

– To nieprawda – powiedziałem cicho. – Twoja mama po prostu nie umie inaczej okazywać uczuć.

Julka spojrzała na mnie z wyrzutem:

– Łatwo ci mówić. Ty zawsze byłeś jej ulubieńcem. A ja? Ja jestem tylko problemem.

Zabrakło mi słów. Przypomniałem sobie własne dzieciństwo – ojciec pijak, matka wiecznie zmęczona życiem. Magda zawsze była tą silniejszą, ja uciekałem w książki i muzykę.

– Julka… – zacząłem niepewnie – czasem dorośli też są zagubieni. Twoja mama ma swoje demony.

– A moje? Kto się nimi zajmie? – zapytała gorzko.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. W końcu zapytałem:

– Chcesz się przejść?

Kiwnęła głową. Wyszliśmy na zimny wieczór. Praga nocą była inna niż za dnia – cicha, prawie pusta. Szliśmy bez celu.

– Wiesz, czasem myślę, że lepiej by było, gdyby mnie nie było – powiedziała nagle Julka.

Stanąłem jak wryty.

– Nie mów tak! Jesteś ważna! Dla mnie… dla mamy też.

– Nie czuję tego – szepnęła.

Zrozumiałem wtedy, jak bardzo ją zawiodłem. Byłem jej jedynym dorosłym przyjacielem, a zawsze byłem zajęty własnym życiem: pracą, swoimi problemami. Zawsze myślałem: „Jeszcze zdążę jej pomóc”. Ale czas uciekał.

Wróciliśmy do mieszkania. Magda siedziała w kuchni z papierosem.

– Co ty tu robisz? – rzuciła do mnie chłodno.

– Julka potrzebowała rozmowy – odpowiedziałem spokojnie.

– Z tobą? A co ty możesz jej dać? Nawet własnej rodziny nie masz! – Jej słowa były jak policzek.

Poczułem gniew i bezsilność.

– Może właśnie dlatego rozumiem ją lepiej niż ty – odpowiedziałem ostro.

Julka patrzyła na nas szeroko otwartymi oczami.

– Przestańcie! – krzyknęła nagle. – Mam dość waszych kłótni!

Wybiegła do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami.

Magda spojrzała na mnie z wyrzutem:

– To twoja wina. Zawsze ją rozpieszczałeś.

Chciałem coś powiedzieć, ale zabrakło mi słów. Wyszedłem z kuchni i usiadłem pod drzwiami Julki.

– Przepraszam – powiedziałem cicho przez drzwi. – Chciałem tylko pomóc.

Nie odpowiedziała. Siedziałem tam długo, aż usłyszałem cichy płacz po drugiej stronie drzwi.

Tej nocy nie spałem. Myślałem o tym, jak bardzo wszyscy jesteśmy samotni w tej rodzinie. Każdy zamknięty w swoim bólu i żalu. Rano zadzwoniłem do pracy i wziąłem wolne.

Przyszedłem do Julki z kubkiem herbaty.

– Wiesz… kiedy byłem młody, też czułem się niewidzialny – zacząłem opowieść o swoim dzieciństwie. O tym, jak ojciec nigdy nie miał dla mnie czasu, a matka była wiecznie rozgoryczona życiem.

Julka słuchała uważnie. Po raz pierwszy zobaczyłem w jej oczach cień zrozumienia.

– Może powinniśmy spróbować inaczej ze sobą rozmawiać? – zapytała cicho.

Uśmiechnąłem się smutno:

– Może powinniśmy zacząć od szczerości wobec siebie samych.

Od tamtej pory zacząłem częściej odwiedzać Julkę. Czasem po prostu siedzieliśmy razem w milczeniu, czasem rozmawialiśmy godzinami o wszystkim i o niczym. Magda patrzyła na to z dystansem, ale z czasem zaczęła się otwierać. Pewnego dnia przyszła do mnie i powiedziała:

– Może masz rację… Może za bardzo ją naciskałam.

To był pierwszy krok ku pojednaniu.

Dziś wiem jedno: rodzina to nie tylko więzy krwi, ale przede wszystkim obecność i wsparcie wtedy, gdy ktoś najbardziej tego potrzebuje. Czasem wystarczy po prostu być obok i wysłuchać drugiego człowieka.

Często zastanawiam się: ile razy jeszcze przegapię momenty, kiedy ktoś bliski naprawdę mnie potrzebuje? Czy potrafię być dla nich wsparciem wtedy, gdy to najważniejsze? A wy… czy potraficie być obecni dla swoich bliskich wtedy, gdy tego najbardziej potrzebują?