Weekend z teściową: Czy jestem tylko służącą we własnym domu?
– Znowu nie posprzątałaś w przedpokoju, Aniu? – głos teściowej rozbrzmiewa w mojej głowie jak dzwon alarmowy. Jeszcze nie zdążyłam zejść na dół, a już czuję znajome ukłucie w żołądku. Sobotni poranek miał być chwilą spokoju, ale kiedy tylko usłyszałam dźwięk domofonu, wiedziałam, że to ona. Znowu. Bez zapowiedzi.
– Dzień dobry, mamo – mój mąż, Tomek, całuje ją w policzek i nawet nie patrzy na mnie. Stoję w kuchni, ścierka w ręku, kawa stygnie na blacie. Przez chwilę mam ochotę po prostu wyjść, zamknąć za sobą drzwi i zostawić ich samych. Ale przecież nie mogę. Jestem gospodynią. Muszę być miła.
– Aniu, czy mogłabyś zrobić dla nas herbaty? – pyta teściowa z uśmiechem, który bardziej przypomina grymas. – I może jakieś ciasto by się znalazło? W końcu jesteśmy rodziną.
Rodziną. To słowo brzmi jak wyrok. Odkąd wyszłam za Tomka, mam wrażenie, że moje życie to nieustanne spełnianie oczekiwań innych. Teściowa przychodzi do nas co tydzień, zawsze bez zapowiedzi. Zawsze z listą rzeczy do poprawienia: kurz na półkach, źle ułożone buty, niewłaściwie poskładane ręczniki. Tomek nigdy nie staje po mojej stronie. – Mama się tylko troszczy – powtarza jak mantrę.
W kuchni czuję się jak intruz we własnym domu. Woda bulgocze w czajniku, a ja patrzę przez okno na szare bloki naprzeciwko. Kiedyś marzyłam o tym mieszkaniu – miało być naszym azylem. Teraz jest jak scena, na której gram rolę służącej.
– Aniu, a może byś się przebrała? Goście są – rzuca teściowa, zerkając na moją rozciągniętą bluzę.
– Przecież to tylko wy… – zaczynam, ale urywam. Po co się tłumaczyć? I tak nikt mnie nie słucha.
Tomek siedzi już przy stole, przegląda telefon. Nawet nie zauważa mojego zmęczenia. Przynoszę herbatę i ciasto z wczoraj – nie mam siły piec nowego. Teściowa kręci nosem.
– Kiedyś twoja mama piekła świeże ciasta na każdą wizytę – mówi do Tomka.
Czuję, jak łzy napływają mi do oczu. Nie dam się jednak złamać. Zaciskam zęby i siadam obok nich, choć najchętniej schowałabym się w łazience.
Rozmowa toczy się bez mojego udziału. O pracy Tomka, o sąsiadach, o planach na wakacje (oczywiście z teściową). Kiedy próbuję coś powiedzieć, przerywają mi lub ignorują.
Po południu teściowa postanawia „pomóc” mi w sprzątaniu. Przesuwa meble, zagląda do szafek.
– Ojej, ile tu kurzu! Aniu, powinnaś częściej sprzątać. Kobieta powinna dbać o dom.
Mam ochotę krzyczeć. Pracuję na pełen etat jako nauczycielka w podstawówce, wracam zmęczona do domu i jeszcze muszę udowadniać swoją wartość? Tomek siedzi przed komputerem i nawet nie zauważa zamieszania.
Wieczorem jestem wykończona psychicznie i fizycznie. Siadam na łóżku i patrzę w lustro. Kim jestem? Gdzie podziała się ta uśmiechnięta dziewczyna sprzed lat?
W nocy nie mogę spać. Słyszę głosy z salonu – teściowa rozmawia z Tomkiem szeptem:
– Ania powinna bardziej się starać. Ty zasługujesz na więcej.
Czuję się jak zbędny mebel. Rano budzę się z bólem głowy i postanawiam: dość tego.
Przy śniadaniu zbieram się na odwagę:
– Mamo Tomka… chciałabym porozmawiać.
Oboje patrzą na mnie zdziwieni.
– Czuję się niewidzialna w swoim domu – mówię drżącym głosem. – Staram się jak mogę, ale nigdy nie jest wystarczająco dobrze. Potrzebuję wsparcia, a nie krytyki.
Teściowa milknie na chwilę.
– Ja tylko chcę dobrze…
– Ale ja też jestem człowiekiem – przerywam jej. – Mam swoje granice i uczucia.
Tomek marszczy brwi:
– Przesadzasz, Aniu…
– Nie! – podnoszę głos pierwszy raz od lat. – Chcę być traktowana z szacunkiem! To mój dom!
Zapada cisza tak gęsta, że słychać tylko tykanie zegara.
Teściowa zbiera się do wyjścia bez słowa. Tomek patrzy na mnie z wyrzutem.
– Musiałaś robić scenę?
– Musiałam – odpowiadam cicho.
Przez resztę dnia panuje napięcie. Ale czuję ulgę – pierwszy raz od dawna powiedziałam głośno to, co mnie boli.
Wieczorem Tomek siada obok mnie.
– Nie wiedziałem, że aż tak ci to przeszkadza…
Patrzę mu prosto w oczy:
– Bo nigdy nie pytałeś.
Nie wiem, co będzie dalej. Może ten weekend coś zmienił? Może w końcu zacznę walczyć o siebie?
Czy naprawdę musimy poświęcać siebie dla innych? Czy ktoś jeszcze czuje się czasem gościem we własnym domu?