Ostatnie życzenie mamy: Obietnica, która zmieniła moje życie
– Michał, podejdź… – głos mamy był ledwo słyszalny, jakby rozpuszczał się w ciszy naszego mieszkania na warszawskim Bródnie. Siedziałem przy jej łóżku, ściskając w dłoni kubek z zimną już herbatą. W powietrzu unosił się zapach leków i starego kremu Nivea, którym smarowałem jej spierzchnięte dłonie.
– Jestem, mamo – odpowiedziałem, choć głos mi się łamał. Bałem się spojrzeć jej w oczy, bo wiedziałem, że to może być nasza ostatnia rozmowa.
Mama uśmiechnęła się słabo. – Michałku… obiecaj mi jedno. Że zaopiekujesz się swoim bratem. Że nie pozwolisz, by was rozdzieliły nasze błędy…
Wtedy poczułem, jakby ktoś ścisnął mnie za gardło. Mój młodszy brat, Kuba, od miesięcy nie wracał do domu na noc. Wplątał się w jakieś szemrane towarzystwo, a tata… Tata odszedł dwa lata temu do innej kobiety i od tamtej pory nie odbierał ode mnie telefonów.
– Obiecuję, mamo – wyszeptałem, choć nie byłem pewien, czy dam radę dotrzymać tej obietnicy.
Mama zmarła tej samej nocy. Siedziałem przy niej do rana, patrząc na jej spokojną twarz i próbując zrozumieć, jak mam być teraz dorosły, kiedy sam czuję się jak dziecko.
Pogrzeb był skromny. Przyszło kilku sąsiadów i ciocia Basia z Radomia. Kuba pojawił się w ostatniej chwili, w dresie i z podkrążonymi oczami. Nie patrzył mi w oczy. Po wszystkim podszedłem do niego.
– Kuba, musimy pogadać.
– Nie teraz – burknął i odszedł szybkim krokiem.
Zostałem sam na cmentarzu. Wtedy pierwszy raz poczułem prawdziwą złość na mamę – za to, że zostawiła mnie z tym wszystkim. Za to, że zawsze stawiała Kubę przede mną. Za to, że nie powiedziała mi całej prawdy o tacie.
Przez kolejne tygodnie próbowałem jakoś żyć. Chodziłem do szkoły, gotowałem obiady, sprzątałem mieszkanie i czekałem na Kubę do późna w nocy. Czasem wracał pijany, czasem nie wracał wcale. Raz znalazłem go śpiącego na klatce schodowej.
– Co ty wyprawiasz?! – krzyknąłem wtedy, ciągnąc go do środka.
– Odczep się! Nie jesteś moim starym! – wykrzyczał mi prosto w twarz.
Wtedy pierwszy raz uderzyłem pięścią w ścianę. Krew spływała mi po knykciach, ale nie czułem bólu. Czułem tylko bezsilność.
Pewnego dnia zadzwoniła ciocia Basia.
– Michałku, musisz coś zrobić z Kubą. Słyszałam, że widziano go z tymi chłopakami spod trzynastki…
Wiedziałem, o kim mówi. Chłopaki spod trzynastki to była banda drobnych złodziejaszków. Mama zawsze powtarzała Kubie, żeby trzymał się od nich z daleka.
Postanowiłem działać. Poszedłem wieczorem pod trzynastkę i zobaczyłem Kubę stojącego z dwoma typami. Jeden z nich palił papierosa i śmiał się głośno.
– Kuba! Wracaj do domu! – krzyknąłem.
Brat spojrzał na mnie z pogardą.
– Spadaj! Nie będziesz mi mówił, co mam robić!
Podszedłem bliżej i złapałem go za ramię.
– Obiecałem mamie…
– Mam to gdzieś! – wyrwał się i popchnął mnie tak mocno, że upadłem na chodnik.
Chłopaki zaczęli się śmiać. Poczułem upokorzenie i łzy napływające do oczu.
Wróciłem do pustego mieszkania i długo płakałem. Przeglądałem stare zdjęcia: mama uśmiechnięta przy stole wigilijnym, tata trzymający Kubę na rękach… Zrozumiałem wtedy, że nie dam rady sam. Musiałem poprosić o pomoc.
Następnego dnia poszedłem do szkolnej pedagog – pani Ewy. Opowiedziałem jej wszystko: o śmierci mamy, o tacie, o Kubie i jego problemach.
– Michałku, zrobiłeś najważniejszy krok – powiedziała cicho. – Teraz musimy działać razem.
Zorganizowano spotkanie z kuratorem i psychologiem. Kuba był wściekły.
– Zdradziłeś mnie! – krzyczał. – Teraz wszyscy będą się ze mnie śmiać!
Ale po kilku tygodniach coś zaczęło się zmieniać. Kuba coraz częściej wracał do domu na noc. Zaczął chodzić na terapię dla młodzieży uzależnionej od alkoholu. Ja też zacząłem chodzić na spotkania z psychologiem.
Któregoś wieczoru usiedliśmy razem w kuchni przy herbacie.
– Przepraszam – powiedział Kuba cicho. – Bałem się… Myślałem, że sobie nie poradzimy bez mamy.
Objąłem go mocno.
– Ja też się bałem… Ale obiecałem mamie, że będziemy razem.
Dziś mija rok od śmierci mamy. Nadal tęsknię za jej głosem i zapachem kremu Nivea w powietrzu. Ale wiem już jedno: rodzina to nie tylko krew. To wybory, które podejmujemy każdego dnia.
Czy można wybaczyć tym, którzy nas zawiedli? Czy da się odbudować rodzinę na nowo? Może właśnie o to chodziło mamie…