Odmówiłem ślubu z ciężarną dziewczyną. Mama stanęła po mojej stronie, ale tata nie odpuścił…
– Więc co zamierzasz zrobić, Jakubie? – głos ojca odbił się echem w mojej głowie, gdy siedzieliśmy przy kuchennym stole. Mama stała przy zlewie, udając, że myje naczynia, ale widziałem, jak jej ręce drżą. Ojciec patrzył na mnie twardo, jakby próbował mnie przeszyć wzrokiem na wylot.
– Nie wiem… – odpowiedziałem cicho, spuszczając wzrok na poplamiony obrus. – Nie chcę się żenić. Jestem za młody.
Ojciec wybuchnął śmiechem, ale nie było w nim ani krzty radości.
– Za młody? A do łóżka to już byłeś dorosły? – rzucił z ironią. – Co powiesz sąsiadom? Co powiesz jej rodzicom?
Mama odwróciła się do nas, ocierając dłonie o fartuch.
– Tomku, daj mu chwilę… To nie jest takie proste.
– Marysiu, nie mieszaj się! – przerwał jej ojciec. – Jakub musi wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Siedziałem jak sparaliżowany. W głowie miałem tylko jedno: nie chcę tego życia. Nie chcę ślubu z Magdą tylko dlatego, że zaszła w ciążę. Przecież ledwo skończyłem liceum, miałem plany na studia, marzenia o podróżach, o wolności. A teraz wszystko miało się skończyć?
Magda zadzwoniła do mnie dwa dni wcześniej. Jej głos był cichy i drżący.
– Kuba… jestem w ciąży.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Przez chwilę milczałem, a potem tylko spytałem: – Jesteś pewna?
– Tak. Byłam u lekarza.
Wtedy poczułem, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg. Przez dwa dni chodziłem jak we śnie. W końcu zebrałem się na odwagę i powiedziałem rodzicom.
Ojciec nie zamierzał odpuścić.
– Jutro idziemy do Magdy i jej rodziców. Załatwimy to jak trzeba.
– Tomku… – mama próbowała go powstrzymać, ale on już podjął decyzję.
Noc była bezsenna. Leżałem w łóżku i patrzyłem w sufit. Wspominałem nasze wspólne chwile z Magdą – pierwsze randki nad Wisłą, spacery po parku, śmiech i rozmowy do późna w nocy. Ale czy to była miłość? Czy byłem gotów poświęcić wszystko dla niej i dziecka?
Rano ojciec był gotowy do wyjścia już o ósmej.
– Idziesz ze mną – rzucił krótko.
Mama podeszła do mnie i ścisnęła moją dłoń.
– Kuba… jeśli nie jesteś gotowy, nie rób tego na siłę. Ja cię zrozumiem.
Spojrzałem na nią z wdzięcznością. Była jedyną osobą, która widziała we mnie człowieka, a nie tylko przyszłego męża i ojca.
U Magdy w domu atmosfera była gęsta jak mgła. Jej ojciec siedział sztywno na fotelu, matka płakała cicho w kuchni. Magda patrzyła na mnie z nadzieją i strachem jednocześnie.
– Kuba… co zamierzasz? – spytała cicho.
Ojciec wszedł do salonu i od razu przeszedł do rzeczy:
– Nasz syn weźmie odpowiedzialność. Proponuję szybki ślub.
Wszyscy spojrzeli na mnie. Czułem się jak zwierzę w klatce.
– Nie chcę ślubu – powiedziałem w końcu drżącym głosem. – Nie jestem gotowy.
Wybuchła awantura. Ojciec Magdy zaczął krzyczeć, że jestem tchórzem, że zostawiam ich córkę samą z problemem. Mój ojciec próbował przekrzyczeć wszystkich, mama płakała razem z matką Magdy. Magda patrzyła na mnie z rozpaczą w oczach.
Wróciliśmy do domu w milczeniu. Ojciec trzaskał drzwiami i przeklinał pod nosem.
– Zawiodłeś mnie – powiedział mi wieczorem. – Nie tak cię wychowałem.
Mama usiadła obok mnie na łóżku.
– Kuba… wiem, że jest ci ciężko. Ale musisz podjąć decyzję sam. Nikt nie powinien zmuszać cię do życia, którego nie chcesz.
Przez kolejne dni unikałem wszystkich. Magda pisała do mnie wiadomości:
„Kuba, boję się.”
„Nie zostawiaj mnie.”
„Co mam powiedzieć rodzicom?”
Nie miałem odwagi odpisać. Czułem się winny i zagubiony. W końcu postanowiłem spotkać się z Magdą sam na sam.
Spotkaliśmy się nad Wisłą, tam gdzie wszystko się zaczęło.
– Przepraszam – powiedziałem na dzień dobry. – Nie wiem, co robić.
Magda spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
– Ja też nie wiem… Ale nie chcę cię zmuszać do ślubu. Chcę tylko wiedzieć, że będziesz przy mnie i dziecku.
Usiedliśmy na ławce i długo milczeliśmy. W końcu powiedziałem:
– Pomogę ci jak tylko będę mógł. Ale ślub… To nie jest rozwiązanie naszych problemów.
Magda skinęła głową. Widziałem ulgę w jej oczach, ale też smutek.
W domu ojciec był coraz bardziej wściekły. Przestał się do mnie odzywać, a kiedy już mówił, to tylko po to, żeby mnie obrazić lub poniżyć.
Mama starała się być pośredniczką między nami, ale sama była coraz bardziej zmęczona tą sytuacją.
Któregoś dnia ojciec wrócił późno z pracy i wszczął kolejną awanturę:
– Jesteś egoistą! Myślisz tylko o sobie! Co ludzie powiedzą?!
Nie wytrzymałem:
– A co z moim życiem?! Co z moimi marzeniami?!
Ojciec uderzył pięścią w stół:
– Marzenia?! Teraz masz rodzinę!
Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Poszedłem przed siebie bez celu. Czułem się samotny jak nigdy dotąd.
Przez kolejne tygodnie próbowałem poukładać swoje życie na nowo. Pomagałem Magdzie finansowo i wspierałem ją emocjonalnie, ale nie wróciliśmy do siebie jako para. Ojciec nigdy mi tego nie wybaczył. Mama próbowała nas pogodzić, ale wiedziała, że pewnych ran nie da się szybko zagoić.
Dziś patrzę na swoje życie inaczej. Jestem ojcem małego Antosia, którego kocham nad życie. Z Magdą mamy poprawne relacje dla dobra syna. Ojciec nadal nie rozmawia ze mną jak dawniej, ale nauczyłem się żyć z jego rozczarowaniem.
Czasem zastanawiam się: czy mogłem postąpić inaczej? Czy lepiej być wiernym sobie czy spełniać oczekiwania innych? Może nigdy nie znajdę odpowiedzi… Ale czy naprawdę musimy poświęcać własne szczęście dla cudzych zasad?