Między matką a córką: Zima, która zmieniła wszystko
– Asiu, czy ty naprawdę musisz wychodzić dzisiaj? – mój głos drżał, kiedy patrzyłam na córkę, która z zapałem malowała usta czerwoną szminką. Za oknem padał pierwszy grudniowy śnieg, a ja czułam, jakby mróz wdzierał mi się prosto do serca.
– Mamo, przecież to tylko spotkanie z dziewczynami. Nie przesadzaj! – Asia spojrzała na mnie z irytacją. Jej brzuch był już ogromny, trzydziesty ósmy tydzień ciąży, a ona zachowywała się tak, jakby miała przed sobą jeszcze całe lata beztroski.
– Ale… jesteś w ciąży. Każdego dnia możesz urodzić. Powinnaś odpoczywać, przygotować się na przyjście dziecka…
Asia przewróciła oczami i westchnęła teatralnie. – Mamo, nie będę siedzieć w domu jak jakaś stara baba! Jeszcze zdążę się nasiedzieć, jak mały się urodzi. Teraz chcę żyć!
Zacisnęłam dłonie na filiżance herbaty. Czułam się bezradna. Próbowałam rozmawiać z nią setki razy – o odpowiedzialności, o przyszłości, o tym, że dziecko to nie zabawka. Ale Asia była uparta jak osioł. Zawsze taka była – od dziecka musiała postawić na swoim.
Mąż, Andrzej, tylko wzruszał ramionami. – Daj jej spokój, Jadzia. Młoda jest, niech korzysta z życia póki może. Każdy ma swoje błędy do popełnienia.
Ale ja nie mogłam przestać się martwić. W nocy leżałam bezsennie i słuchałam kroków Asi wracającej późno do domu. Czasem słyszałam jej śmiech przez ścianę, rozmowy przez telefon do późna. Zamiast kompletować wyprawkę dla dziecka, Asia przeglądała katalogi z modą i planowała kolejne wyjścia.
Pewnego wieczoru usłyszałam huk drzwi i głośne kroki na korytarzu. Wbiegła do kuchni cała rozpromieniona.
– Mamo! Wyobraź sobie, dostałam zaproszenie na otwarcie nowego salonu kosmetycznego! Będzie cała śmietanka miasta! Muszę tam być!
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. – Asiu… a co z dzieckiem? Z twoim zdrowiem?
– Przestań! Wszystko jest pod kontrolą. Lekarz mówił, że wszystko w porządku. Nie możesz mnie tak ograniczać!
Wtedy puściły mi nerwy.
– To nie ja cię ograniczam! To życie cię ogranicza! Jesteś matką! Za chwilę będziesz miała dziecko! Czy ty w ogóle rozumiesz, co to znaczy?
Asia spojrzała na mnie z pogardą i wyszła trzaskając drzwiami.
Przez kolejne dni unikałyśmy się nawzajem. W domu panowała napięta cisza. Andrzej próbował łagodzić sytuację, ale czułam się coraz bardziej samotna w swoim strachu.
W końcu nadszedł ten wieczór – otwarcie salonu. Asia ubrała się w obcisłą sukienkę i wysokie szpilki.
– Nie idź – poprosiłam cicho.
– Muszę tam być – odpowiedziała zimno i wyszła.
Siedziałam przy oknie i patrzyłam na wirujące płatki śniegu. Czułam się tak bezradna jak nigdy dotąd. Modliłam się tylko, żeby nic złego się nie stało.
Około północy zadzwonił telefon. Dzwoniła koleżanka Asi.
– Pani Jadwigo… Asia źle się poczuła… Jest w szpitalu…
Serce podskoczyło mi do gardła. Wybiegliśmy z Andrzejem z domu w pośpiechu. Śnieg padał coraz gęściej, a droga do szpitala wydawała się nie mieć końca.
Na oddziale położniczym zobaczyłam Asię bladą jak ściana, podłączoną do kroplówki.
– Mamo… przepraszam… – wyszeptała ze łzami w oczach.
Lekarz wyjaśnił nam, że Asia dostała przedwczesnych skurczów przez stres i przemęczenie. Dziecko mogło urodzić się w każdej chwili.
Siedziałam przy jej łóżku całą noc, trzymając ją za rękę. Po raz pierwszy od dawna rozmawiałyśmy szczerze – o jej lękach, o tym, że boi się być matką, że nie chce stracić siebie.
– Bałam się… że jak urodzę dziecko, to już nigdy nie będę sobą – wyznała cicho.
– Asiu… bycie matką nie znaczy rezygnować ze swoich marzeń. Ale trzeba nauczyć się odpowiedzialności…
Płakałyśmy razem do rana.
Asia urodziła zdrowego synka dwa dni później. Trzymając wnuka na rękach czułam ogromną ulgę i wdzięczność. Asia powoli dojrzewała do nowej roli – nie było łatwo, ale widziałam w niej zmianę.
Dziś patrzę na nią inaczej. Wiem, że każdy musi przejść swoją drogę do dorosłości – czasem bolesną i pełną błędów.
Czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy powinnam była bardziej zaufać Asi? Może każda matka musi nauczyć się puszczać swoje dzieci wolno… nawet jeśli serce pęka z niepokoju.