Kiedy cisza krzyczy – Wyznanie babci, która straciła kontakt z wnuczką (Moja walka o prawdę i rodzinę)

— Zosiu, kochanie, przyjdź do babci! — wołałam przez uchylone drzwi, czując jak głos mi drży. Zosia nie odpowiedziała. Słyszałam tylko ciche szuranie jej kapci na korytarzu i szelest zamykanych drzwi do jej pokoju. Serce ścisnęło mi się z bólu. Jeszcze niedawno biegała do mnie z każdym rysunkiem, a teraz… jakby mnie nie widziała.

W kuchni Magda stała przy blacie, krojąc marchewkę. Jej ruchy były szybkie, nerwowe. — Zosia ma dużo nauki — rzuciła bez spojrzenia w moją stronę. — Nie przeszkadzaj jej, dobrze?

Przełknęłam ślinę. — Magdo, czy coś się stało? Ostatnio Zosia mnie unika…

Westchnęła ciężko, odkładając nóż. — Mamo, nie wiem, o co ci chodzi. Daj jej trochę przestrzeni.

To był początek ciszy, która zaczęła krzyczeć w moim domu. Mój syn, Tomek, wracał coraz później z pracy. Unikał rozmów, a kiedy próbowałam zaczynać temat Zosi, zmieniał temat lub wychodził z pokoju. Czułam się jak intruz we własnym domu.

Zosia była moim oczkiem w głowie. Odkąd zmarł mój mąż, to ona dawała mi siłę do życia. Spędzałyśmy razem popołudnia – piekłyśmy ciasta, grałyśmy w warcaby, opowiadałam jej historie z mojego dzieciństwa w małej wsi pod Lublinem. Jej śmiech był dla mnie jak lekarstwo na samotność.

A teraz? Cisza. Chłód. Obcość.

Pewnego wieczoru usłyszałam cichy płacz zza drzwi Zosi. Zapukałam delikatnie.
— Zosiu? Wszystko w porządku?
— Idź sobie! — krzyknęła przez łzy.

Serce mi pękło. Usiadłam pod drzwiami i płakałam razem z nią, choć ona o tym nie wiedziała.

Następnego dnia postanowiłam porozmawiać z Tomkiem.
— Synku, co się dzieje z Zosią? Dlaczego mnie unika?
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
— Mamo, nie mieszaj się. To nie twoja sprawa.
— Jak to nie moja sprawa? Jestem jej babcią!
— Właśnie dlatego… — urwał i wyszedł z kuchni.

Zaczęłam podejrzewać, że coś przede mną ukrywają. Może Magda ma do mnie żal? Może powiedziałam coś nie tak? Przewijałam w głowie każdą rozmowę, każde słowo, szukając winy w sobie.

Zaczęłam obserwować Magdę uważniej. Była rozdrażniona, często zamyślona. Czasem widziałam łzy w jej oczach, gdy myślała, że nikt nie patrzy. Próbowałam ją przytulić, ale odsuwała się ode mnie.

Pewnego dnia podsłuchałam ich rozmowę przez uchylone drzwi sypialni.
— Tomek, ja już nie wytrzymuję tej sytuacji! — szeptała Magda drżącym głosem.
— Musimy jej powiedzieć prawdę — odpowiedział cicho mój syn.
— Ale jak? Przecież ona się załamie…

Serce mi waliło jak młotem. O jaką prawdę chodziło? Czy to ja byłam problemem?

Następnego ranka postanowiłam działać. Zaparzyłam herbatę i usiadłam przy stole z Magdą.
— Magdo, proszę cię… powiedz mi prawdę. Co się dzieje?
Spojrzała na mnie długo, a potem nagle wybuchła płaczem.
— Pani Aniu… ja już nie mogę udawać! Zosia wie o waszej kłótni sprzed lat…
Zamarłam. Kłótnia sprzed lat…

Przypomniałam sobie tamten dzień jak przez mgłę. Było lato, upał lał się z nieba. Pokłóciłam się z Tomkiem o pieniądze na remont mieszkania. Krzyczałam wtedy na niego przy Zosi… Nie wiedziałam, że ona to tak przeżyje.

— Ale to było dawno temu… — wyszeptałam.
— Dla niej to było wczoraj — odpowiedziała Magda cicho. — Myślała, że pani już jej nie kocha…

Poczułam się jak najgorsza matka i babcia na świecie. Jak mogłam nie zauważyć jej bólu?

Postanowiłam napisać do Zosi list. Pisałam całą noc:
„Kochana Zosiu,
Wiem, że ostatnio jest nam trudno rozmawiać. Chcę Ci powiedzieć jedno: bardzo Cię kocham i zawsze będę przy Tobie. Przepraszam za wszystko, co sprawiło Ci ból. Babcia Ania”

Rano położyłam list pod jej poduszką i czekałam…

Minęły dwa dni ciszy. Trzeciego wieczoru usłyszałam ciche pukanie do drzwi mojego pokoju.
— Babciu… mogę wejść?
Zosia stała w progu ze łzami w oczach.
— Przepraszam, że byłam niemiła… Bałam się, że już mnie nie kochasz.
Przytuliłam ją mocno.
— Kocham Cię najbardziej na świecie, Zosiu.

Od tamtej pory powoli odbudowujemy naszą relację. Ale rana została – i pytania bez odpowiedzi: Dlaczego tak łatwo ranimy tych, których kochamy najbardziej? Czy można naprawić ciszę, która krzyczy latami?

Czasem patrzę na Zosię i myślę: czy wybaczy mi wszystko? Czy rodzina może być naprawdę szczera wobec siebie?