Echa Ciszy: Opowieść Agaty o Samotności i Rodzinnych Tajemnicach
— Mamo, a czy już rozmawiałaś z notariuszem? — głos mojej córki, Magdy, rozbrzmiewał w słuchawce z dziwną nutą niecierpliwości. Siedziałam przy kuchennym stole, patrząc na stare zdjęcia rozrzucone przed sobą. Jej pytanie zawisło w powietrzu jak ciężka mgła.
— Jeszcze nie, Magdo. To nie jest dla mnie łatwy temat — odpowiedziałam cicho, próbując ukryć drżenie w głosie.
— Ale mamo, przecież to ważne. Chcemy tylko wiedzieć, co planujesz — dodała szybko, jakby chciała zamaskować prawdziwe intencje troską.
Odłożyłam słuchawkę i przez chwilę siedziałam w ciszy, wsłuchując się w tykanie zegara. Kiedyś te telefony były inne. Dzieci dzwoniły, żeby zapytać, jak się czuję, co gotuję na obiad, czy nie potrzebuję pomocy z zakupami. Teraz rozmowy coraz częściej sprowadzają się do spraw majątkowych. Czy to ja się zmieniłam? Czy to świat wokół mnie stał się bardziej zimny?
Mój mąż, Janusz, odszedł pięć lat temu. Zostawił mi mieszkanie w centrum Poznania i ogródek działkowy na Ratajach. Przez całe życie pracowałam jako nauczycielka polskiego w liceum. Wychowywałam Magdę i Pawła sama przez większość czasu, bo Janusz często wyjeżdżał w delegacje. Było ciężko, ale zawsze wierzyłam, że rodzina jest najważniejsza.
Pamiętam, jak Magda przychodziła do mnie po szkole z płaczem, bo koleżanki ją wyśmiewały za stare ubrania. Zawsze starałam się jej tłumaczyć, że liczy się to, co mamy w środku. Paweł był bardziej zamknięty w sobie, ale wieczorami siadał ze mną przy herbacie i opowiadał o swoich marzeniach o podróżach.
Dziś oboje mają własne rodziny. Magda mieszka pod Warszawą, Paweł wyjechał do Niemiec za pracą. Odwiedzają mnie rzadko — raz na kilka miesięcy, czasem tylko na święta. Zawsze wtedy czuję napięcie w powietrzu. Rozmowy są powierzchowne, pełne uprzejmych frazesów.
Ostatnie Boże Narodzenie było szczególnie trudne. Magda przyjechała z mężem i dwójką dzieci. Paweł zadzwonił tylko na Skype’a. Przy stole panowała dziwna atmosfera — jakby każdy czekał na odpowiedni moment, żeby poruszyć temat testamentu.
— Mamo, a co z działką? — zapytał nagle zięć, Michał. — Może warto by ją sprzedać? Teraz ceny są wysokie.
Zamarłam. Przez chwilę patrzyłam na niego bez słowa. W mojej głowie pojawiły się obrazy: Janusz kopiący grządki, dzieci bawiące się w piaskownicy, ja zbierająca maliny na kompoty.
— To nie jest tylko kawałek ziemi — powiedziałam cicho. — To nasze wspomnienia.
Nikt nie odpowiedział. Wszyscy spuścili wzrok.
Po świętach długo nie mogłam spać. W nocy chodziłam po mieszkaniu i dotykałam starych książek na półkach, filiżanek po babci, zdjęć z wakacji nad Bałtykiem. Czułam się jak duch we własnym domu.
Czasem zastanawiam się, czy popełniłam błąd, poświęcając wszystko dla rodziny. Może powinnam była pomyśleć o sobie? Wyjechać gdzieś dalej, spróbować czegoś nowego? Ale wtedy dzieci były całym moim światem.
Kilka dni temu zadzwoniła sąsiadka, pani Zofia.
— Agatko, chodź na herbatę! — zaproponowała radośnie. — Pogadamy trochę o dawnych czasach.
Poszłam do niej z domowym ciastem. Rozmawiałyśmy o wszystkim: o dawnych uczniach, o mężach, o tym, jak bardzo zmieniło się miasto.
— Wiesz, Zosiu — powiedziałam nagle — czasem czuję się taka niepotrzebna…
Zofia uśmiechnęła się smutno.
— Każda z nas tak czasem ma. Ale pamiętaj: to my budowałyśmy te rodziny. Bez nas nic by nie było.
Jej słowa dały mi trochę otuchy. Ale wieczorem znów wróciły myśli o dzieciach. Czy naprawdę jestem dla nich tylko „spadkiem”? Czy pamiętają jeszcze nasze wspólne chwile?
Wczoraj zadzwonił Paweł.
— Mamo… przepraszam, że tak rzadko dzwonię — powiedział cicho. — Dużo pracy…
Chciałam mu powiedzieć tyle rzeczy: że tęsknię, że boję się samotności, że czasem czuję się przezroczysta dla świata. Ale tylko westchnęłam:
— Rozumiem, synku. Dbaj o siebie.
Po rozmowie długo patrzyłam przez okno na puste ulice Poznania. Cisza była gęsta i ciężka jak nigdy wcześniej.
Czasem myślę: czy to wszystko miało sens? Czy rodzina naprawdę jest najważniejsza? A może więzi kruszą się pod ciężarem czasu i niedopowiedzeń?
Czy ktoś jeszcze potrafi usłyszeć echa tej ciszy?