Dziennik w piwnicy: Czy naprawdę znam swojego męża?
– Co ty tu robisz? – głos Pawła odbił się echem od zimnych ścian piwnicy. Stałam zgarbiona przy starym regale, trzymając w rękach zakurzony zeszyt. Moje palce drżały, a serce waliło jak oszalałe.
– Szukałam słoików na ogórki – odpowiedziałam, nie patrząc mu w oczy. – Znalazłam… coś innego.
Paweł zamarł. Przez chwilę patrzył na mnie, jakby chciał odczytać z mojej twarzy, ile już wiem. W tej sekundzie wszystko się zmieniło. Przez dziesięć lat naszego małżeństwa myślałam, że znam go na wylot. Że nie ma przede mną tajemnic. Ale ten zeszyt…
Otworzyłam go przypadkiem, szukając słoików po ogórkach, które zawsze trzymałam na najniższej półce. Zeszyt był schowany za starym pudłem po butach. Na okładce widniał wyblakły napis: „Dziennik – Paweł 2008”. Z ciekawości przekartkowałam kilka stron. Najpierw były zwykłe zapiski: o pracy, o studiach, o rodzicach. Ale potem…
„Nie wiem, czy kiedykolwiek będę szczęśliwy z Magdą. Kocham ją, ale czasem mam wrażenie, że duszę się w tym związku. Wciąż myślę o Ani.”
Ania. Imię, które przewijało się przez kolejne strony. Ania z jego liceum, Ania z którą podobno tylko się przyjaźnił. Zawsze mówił, że to przeszłość. Że już dawno nie mają kontaktu. Ale w dzienniku pisał o niej niemal codziennie przez kilka miesięcy.
„Spotkałem się dziś z Anią. Powiedziała, że żałuje, że nie byliśmy razem. Ja też żałuję.”
Z każdą kolejną stroną czułam, jakby ktoś wyrywał mi serce kawałek po kawałku. Przecież byliśmy już wtedy razem! Plany na wspólne mieszkanie, pierwsze wakacje nad morzem… Czy to wszystko było kłamstwem?
– Magda… – Paweł podszedł bliżej i próbował mi wyrwać zeszyt z rąk. – To stare sprawy. Niepotrzebnie to czytasz.
– Niepotrzebnie? – głos mi się załamał. – Przez cały ten czas myślałeś o niej? Nawet kiedy się zaręczyliśmy?
Paweł spuścił wzrok. – To było dawno temu. Byłem młody, pogubiony…
– A teraz? Nadal ją kochasz?
Nie odpowiedział od razu. Cisza między nami była gęsta jak mgła nad Wisłą w listopadzie.
Wróciłam do kuchni i usiadłam przy stole, ściskając zeszyt tak mocno, że aż zbielały mi knykcie. W głowie kłębiły się wspomnienia: nasz ślub w małym kościele na Bielanach, narodziny Hani, wspólne wieczory przy herbacie… Czy wszystko było tylko iluzją?
Przez kolejne dni unikaliśmy się nawzajem. Paweł wychodził do pracy wcześniej niż zwykle i wracał późno. Ja udawałam przed Hanią, że wszystko jest w porządku, ale ona widziała więcej niż myślałam.
– Mamo, czemu tata jest smutny? – zapytała pewnego wieczoru.
– Tata jest zmęczony – skłamałam.
Ale prawda była taka, że to ja byłam zmęczona. Zmęczona udawaniem, że wszystko jest dobrze.
W końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam porozmawiać z Pawłem szczerze.
– Musimy to wyjaśnić – powiedziałam stanowczo. – Nie mogę żyć w kłamstwie.
Paweł usiadł naprzeciwko mnie i przez chwilę milczał.
– Magda… Ja naprawdę cię kocham. Ale wtedy… Byłem rozdarty między tobą a Anią. Bałem się podjąć decyzję. Ona była moją pierwszą miłością, ale to ciebie wybrałem.
– Wybrałeś mnie? Czy raczej pogodziłeś się z tym, że ona nie chciała być z tobą?
Paweł spojrzał na mnie bezradnie.
– Nie wiem… Może trochę jedno i drugie.
To bolało najbardziej. Przez tyle lat byłam dla niego „drugim wyborem”? Czy można budować szczęście na takim fundamencie?
Wieczorem długo siedziałam sama na balkonie, patrząc na światła miasta i słuchając odgłosów tramwajów przejeżdżających za oknem. Myśli kotłowały mi się w głowie: co dalej? Czy potrafię mu wybaczyć? Czy chcę dalej żyć z kimś, kto przez tyle lat nosił w sercu inną kobietę?
Następnego dnia zadzwoniła do mnie mama.
– Magda, słyszałam od Hani, że coś się dzieje… Chcesz pogadać?
Opowiedziałam jej wszystko. Siedziała po drugiej stronie słuchawki długo milcząc.
– Każdy ma jakieś tajemnice – powiedziała w końcu cicho. – Ale jeśli chcesz być szczęśliwa, musisz wiedzieć, czy potrafisz mu zaufać jeszcze raz.
Wieczorem Paweł przyszedł do mnie do sypialni.
– Magda… Nie chcę cię stracić. Proszę, daj mi szansę to naprawić.
Patrzyłam na niego długo. Widziałam w jego oczach strach i żal.
– Nie wiem jeszcze, co zrobię – odpowiedziałam szczerze. – Ale musisz mi dać czas.
Minęły tygodnie. Każdego dnia próbowałam poukładać sobie wszystko na nowo. Czasem łapałam się na tym, że patrzę na Pawła i zastanawiam się: czy on naprawdę jest szczęśliwy ze mną? Czy ja jestem szczęśliwa z nim?
Dziś wiem jedno: prawda zawsze wychodzi na jaw, nawet jeśli boli najbardziej na świecie.
Czy można odbudować zaufanie po tylu latach kłamstw? Czy warto walczyć o coś, co być może nigdy nie było prawdziwe? Co wy byście zrobili na moim miejscu?