Cienie zdrady: Historia jednej nocy, która zmieniła wszystko
Gdyby ktoś powiedział mi, że jedna noc może roztrzaskać całe życie, pewnie bym się zaśmiała. Ale tamtego listopadowego wieczoru, kiedy wróciłam do mieszkania na Nadodrzu, śmiech był ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Drzwi trzasnęły za mną z hukiem, a w przedpokoju czekał już Michał – mój narzeczony. Stał z rękami w kieszeniach, wzrok wbity w podłogę.
– Musimy porozmawiać – powiedział cicho, a ja poczułam zimny dreszcz na plecach.
Wiedziałam. Po prostu wiedziałam. Ostatnie tygodnie były pełne niedopowiedzeń, jego późnych powrotów i zapachu damskich perfum na jego kurtce. Ale łudziłam się, że to tylko moja wyobraźnia. Że przecież planujemy ślub, że rodzice już szykują listę gości.
– Zdradziłem cię – wyrzucił z siebie nagle. – Przepraszam, nie wiem, co się ze mną stało…
Nie pamiętam, co odpowiedziałam. Może nic. Może tylko patrzyłam na niego z niedowierzaniem, jakby nagle zamienił się w kogoś obcego. W głowie huczało mi jedno pytanie: „Dlaczego?”
Wybiegłam z mieszkania bez kurtki, ignorując zimno i deszcz. Biegłam przez miasto jak oszalała, aż znalazłam się pod drzwiami rodziców. Mama otworzyła mi zaskoczona.
– Lena? Co się stało? – zapytała, widząc moją zapłakaną twarz.
– Michał mnie zdradził – wyszeptałam i wtuliłam się w jej ramiona.
Myślałam, że znajdę tu ukojenie. Ale zamiast tego usłyszałam:
– A nie mówiłam? Od początku mi się nie podobał! Taki cwaniaczek z Warszawy! Zawsze wiedziałam, że cię skrzywdzi!
Ojciec tylko westchnął i wrócił do telewizora. Mój młodszy brat Igor spojrzał na mnie z mieszaniną współczucia i satysfakcji – od zawsze rywalizował z Michałem o moją uwagę.
– Co teraz zrobisz? – spytała mama, nie kryjąc irytacji. – Przecież już wszystko zaplanowane! Jak ja to teraz rodzinie powiem?
Zamiast wsparcia dostałam lawinę pretensji i żalów. Poczułam się jeszcze bardziej samotna niż wcześniej. W kuchni unosił się zapach pieczonego kurczaka – mama szykowała kolację dla całej rodziny. Zawsze powtarzała, że „rodzina jest najważniejsza”, ale dziś miałam wrażenie, że jestem dla niej tylko problemem do rozwiązania.
– Może powinnaś mu wybaczyć? – rzuciła nagle. – Wiesz, ile kobiet żyje z niewiernymi mężami? Ważne, żeby dom był pełen.
– Mamo! – krzyknęłam przez łzy. – To nie jest normalne!
– Normalne czy nie, życie to nie bajka! – odparła twardo.
Wtedy do kuchni wszedł Igor z telefonem przy uchu.
– Michał dzwoni – oznajmił. – Chce z tobą rozmawiać.
Zerwałam mu telefon z ręki.
– Czego chcesz? – syknęłam do słuchawki.
– Lena… Proszę cię… Spotkajmy się. Muszę ci wszystko wyjaśnić.
Nie wiem dlaczego się zgodziłam. Może dlatego, że chciałam usłyszeć coś, co pozwoli mi zasnąć tej nocy bez poczucia, że wszystko straciło sens.
Spotkaliśmy się na moście Grunwaldzkim. Deszcz padał coraz mocniej, światła miasta odbijały się w kałużach.
– To był błąd – zaczął Michał. – Byłem pijany… Ona nic dla mnie nie znaczy…
– A ja? Co dla ciebie znaczę? – zapytałam drżącym głosem.
Milczał długo.
– Nie wiem… Chyba za bardzo się bałem tej odpowiedzialności. Twoja matka ciągle mnie oceniałą…
Wtedy coś we mnie pękło.
– To nie moja matka cię zdradziła! To ty! I nie próbuj zwalać winy na innych!
Odwróciłam się i odeszłam bez słowa. Wróciłam do rodziców przemoczona do suchej nitki. Mama spojrzała na mnie z wyrzutem:
– I co? Pogodziliście się?
– Nie! I nie zamierzam! – wybuchłam.
Wtedy zaczęła się prawdziwa awantura. Mama krzyczała, że jestem niewdzięczna, że „wszystko robi dla mojego dobra”, a ja tylko przynoszę jej wstyd przed rodziną. Ojciec próbował ją uciszyć:
– Daj jej spokój, Haniu! Dziewczyna cierpi!
Ale ona była nie do zatrzymania:
– Cierpi? A kto będzie cierpiał na święta? Ja! Bo cała rodzina będzie pytać o ślub!
Wybiegłam do swojego starego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Igor przyszedł po chwili i usiadł obok mnie na łóżku.
– Wiesz… Ja też kiedyś myślałem, że rodzina zawsze stanie za mną murem – powiedział cicho. – Ale czasem mam wrażenie, że mama bardziej dba o to, co powiedzą sąsiedzi niż o nas.
Przytuliłam go mocno. Byliśmy tylko dwojgiem dzieciaków zagubionych w świecie dorosłych problemów.
Noc była długa i bezsenna. Słyszałam przez drzwi kłótnie rodziców:
– To twoja wina! Zawsze byłaś za miękka dla niej!
– A ty? Ciągle tylko praca i praca!
Rano mama przyszła do mojego pokoju z kubkiem herbaty.
– Lena… Przepraszam za wczoraj. Po prostu… boję się o ciebie. Nie chcę, żebyś została sama jak ja po śmierci babci.
Spojrzałam na nią inaczej niż zwykle. Zobaczyłam w niej nie tylko surową matkę, ale też kobietę pełną lęków i niespełnionych marzeń.
– Mamo… Ja sobie poradzę. Ale musisz pozwolić mi żyć po swojemu.
Przytuliłyśmy się pierwszy raz od lat naprawdę szczerze.
Kilka dni później Michał próbował jeszcze raz mnie odzyskać. Przyszedł pod blok z bukietem róż i łzami w oczach.
– Lena… Proszę… Daj mi jeszcze jedną szansę…
Ale ja już wiedziałam, że nie chcę żyć w cieniu zdrady i strachu przed kolejnym ciosem.
Wybrałam siebie. Wybrałam wolność od cudzych oczekiwań i od ciężaru rodzinnych tajemnic.
Dziś patrzę na tamtą noc jak na początek nowego życia. Czasem myślę: czy gdyby mama wtedy mnie przytuliła zamiast oceniać, wszystko potoczyłoby się inaczej? Czy naprawdę można wybaczyć zdradę – sobie albo komuś innemu?
A wy? Czy potrafilibyście zaufać jeszcze raz po takim upokorzeniu?