Niespodzianka na Baby Shower, która Zmieniła Moje Życie na Zawsze

– Naomi, chodź tu! – krzyknęła Sofia z kuchni, a ja ledwo podniosłam się z kanapy, czując ciężar brzucha i jeszcze większy ciężar niepokoju, który ostatnio nie opuszczał mnie nawet na chwilę. W salonie już czekały na mnie kolorowe balony, girlandy z napisem „Witaj Maluszku!” i znajome twarze – przyjaciółki z pracy, kuzynki, nawet moja mama, która rzadko opuszczała dom. Wszystko wyglądało idealnie. Ale ja czułam się dziwnie obco w tej radosnej atmosferze.

Sofia podeszła do mnie z szerokim uśmiechem i szepnęła: – Mam dla ciebie niespodziankę. Coś wyjątkowego. – Jej oczy błyszczały ekscytacją, a ja poczułam ukłucie niepokoju. Ostatnio Wojtek był dziwnie nieobecny – wracał późno z pracy, unikał rozmów o przyszłości. Tłumaczyłam sobie, że to stres związany z nadchodzącym ojcostwem. Ale czy na pewno?

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Sofia pociągnęła mnie za rękę do kuchni. Na stole leżała koperta. – To od Wojtka – powiedziała cicho. – Poprosił mnie, żebym ci to przekazała dzisiaj. – Zdziwiona otworzyłam kopertę. W środku był list i zdjęcie. Na zdjęciu Wojtek obejmował jakąś kobietę. Kobietę w ciąży.

Zamarłam. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. List był krótki:

„Naomi,
Przepraszam, że dowiadujesz się o tym w taki sposób. Nie potrafiłem ci powiedzieć osobiście. Poznałem Magdę kilka miesięcy temu. Ona też spodziewa się mojego dziecka. Nie wiem, co dalej, ale musisz wiedzieć prawdę.
Wojtek”

Świat zawirował mi przed oczami. Usłyszałam tylko szum w uszach i poczułam, jak Sofia łapie mnie za ramię.

– Naomi… Boże, przepraszam… Nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć…

– To jakiś żart? – wyszeptałam drżącym głosem.

– Nie… On sam mi to przyniósł wczoraj wieczorem…

Chciałam krzyczeć, płakać, rzucić czymś o ścianę. Ale nie mogłam się ruszyć. W głowie miałam tylko jedno pytanie: dlaczego?

Reszta baby shower przeszła jak przez mgłę. Siedziałam na kanapie, słysząc śmiechy i rozmowy, które docierały do mnie jak zza szyby. Mama próbowała coś mówić, ale ja nie słyszałam słów. Czułam się upokorzona – wszyscy wokół świętowali moje szczęście, a ja właśnie straciłam wszystko.

Wieczorem zostałyśmy same z Sofią.

– Naomi… jeśli chcesz, możesz u mnie zostać…

– Nie wiem, co mam robić… – szepnęłam.

– On nie zasługuje na ciebie. Jesteś silniejsza niż myślisz.

Przez kolejne dni nie wychodziłam z łóżka. Mama przynosiła mi herbatę i próbowała mnie przekonać do rozmowy. Ale ja nie chciałam rozmawiać. Czułam się zdradzona przez Wojtka, przez los, przez samą siebie – jak mogłam tego nie zauważyć?

W końcu zadzwonił Wojtek.

– Naomi… musimy porozmawiać.

– O czym? O tym, że masz drugie dziecko? Że zostawiłeś mnie w najgorszym możliwym momencie?

– To nie tak… Ja… pogubiłem się…

– Pogubiłeś się? A ja? Myślałeś o naszym dziecku?

Milczał długo.

– Przepraszam…

Nie chciałam słuchać jego przeprosin. Chciałam tylko zrozumieć – jak można tak po prostu przekreślić wspólne życie?

Wróciły wspomnienia: nasz ślub w małym kościele pod Warszawą, pierwsze mieszkanie na Ursynowie, wieczory spędzone na planowaniu przyszłości. Czy to wszystko było kłamstwem?

Sofia była przy mnie każdego dnia. Przynosiła jedzenie, rozmawiała ze mną godzinami, czasem po prostu siedziałyśmy w ciszy.

– Musisz pomyśleć o sobie i o dziecku – powtarzała.

Ale jak myśleć o sobie, kiedy wszystko się rozsypało?

W końcu postanowiłam spotkać się z Magdą – kobietą ze zdjęcia. Potrzebowałam odpowiedzi.

Spotkałyśmy się w kawiarni na Mokotowie. Była młodsza ode mnie, wyglądała na zagubioną.

– Przepraszam… Nie wiedziałam o tobie… Wojtek powiedział mi dopiero niedawno…

Patrzyłyśmy na siebie przez chwilę w milczeniu.

– Co teraz? – zapytałam cicho.

– Nie wiem… Ja też jestem sama…

Poczułam dziwną solidarność – obie zostałyśmy oszukane przez tego samego człowieka.

Po powrocie do domu długo płakałam. Ale potem spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i zobaczyłam kobietę silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej.

Ciąża była trudna – fizycznie i psychicznie. Ale z każdym dniem odzyskiwałam siłę. Mama i Sofia były moją podporą. Zaczęłam planować życie bez Wojtka – dla siebie i dla mojego dziecka.

Dziś wiem jedno: czasem trzeba stracić wszystko, żeby odnaleźć siebie na nowo. Czy wybaczę Wojtkowi? Nie wiem. Ale wiem, że już nigdy nie pozwolę nikomu decydować o moim szczęściu.

Czy można zaufać jeszcze raz po takiej zdradzie? Czy lepiej zamknąć serce na zawsze? Może wy macie odpowiedź…