Mama zostawiła wszystko bratu – historia, która złamała mi serce
– Nie rozumiem, dlaczego to zrobiłaś, mamo! – krzyknęłam w pusty salon, ściskając w dłoni list od notariusza. Głos odbił się echem od ścian, na których wciąż wisiały nasze wspólne zdjęcia: ja, mama i mój brat Bartek. Jeszcze kilka tygodni temu wierzyłam, że jesteśmy rodziną, której nic nie rozdzieli. Teraz czułam się jak intruz we własnym domu.
Bartek stał w drzwiach, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Unikał mojego wzroku.
– To nie moja wina, Anka. Mama sama tak zdecydowała.
– Ale dlaczego? – głos mi się załamał. – Przecież zawsze byłam przy niej. Ty wyjechałeś do Warszawy, wracałeś tylko na święta.
Bartek wzruszył ramionami. – Może miała swoje powody.
Powody? Jakie powody może mieć matka, żeby zostawić córkę z niczym? Przez całe życie słyszałam od niej: „Rodzina jest najważniejsza”. Pomagałam jej, kiedy zachorowała. To ja woziłam ją na chemioterapię, gotowałam obiady, sprzątałam mieszkanie. Bartek pojawiał się tylko wtedy, gdy trzeba było zrobić dobre wrażenie na sąsiadach.
Po pogrzebie wszystko potoczyło się błyskawicznie. Notariusz odczytał testament: cały dom, oszczędności i działka pod miastem – wszystko dla Bartka. Dla mnie nie było nawet pamiątkowego pierścionka po babci. Poczułam się jak powietrze.
Przez kolejne dni chodziłam jak we śnie. Ludzie składali mi kondolencje, a ja czułam tylko pustkę i narastającą złość. W końcu zebrałam się na odwagę i pojechałam do Bartka.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo.
Siedzieliśmy przy kuchennym stole, który pamiętał nasze dzieciństwo: bitwy na kisiel, śmiech podczas świąt, łzy po pierwszych zawodach miłosnych.
– Nie wiem, co chcesz usłyszeć – zaczął Bartek. – Mama… ona była na ciebie zła.
– Na mnie? Za co?
– Za tatę.
Zamarłam. Tata odszedł od nas, gdy miałam dwanaście lat. Zawsze myślałam, że to była jego decyzja.
– Mama uważała, że to przez ciebie…
– Co ty mówisz?!
Bartek spuścił wzrok. – Podsłuchałaś ich rozmowę i powiedziałaś jej o jego romansie. Ona nigdy ci tego nie wybaczyła.
Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Przecież byłam wtedy dzieckiem! Chciałam tylko chronić mamę przed kłamstwem. Czy to możliwe, że przez tyle lat nosiła do mnie żal?
Wyszłam bez słowa. Przez całą noc przewracałam się z boku na bok. Wspomnienia wracały falami: mama płacząca w kuchni, tata pakujący walizki, ja skulona pod stołem z poczuciem winy. Czy naprawdę byłam winna rozpadu naszej rodziny?
Następnego dnia zadzwoniła do mnie ciotka Zosia.
– Aniu, musisz wiedzieć jedno – powiedziała cicho. – Twoja mama bardzo cię kochała. Ale nie umiała wybaczyć sobie tego, co się stało z twoim ojcem. Przelała ten żal na ciebie…
– Ale dlaczego wszystko zostawiła Bartkowi?
– Bo chciała cię „ukarać”. Myślała, że jeśli zostaniesz z niczym, zrozumiesz jej ból.
Siedziałam długo w milczeniu. W końcu zebrałam się na odwagę i napisałam do Bartka wiadomość: „Nie chcę już walczyć o dom czy pieniądze. Chcę tylko zrozumieć”.
Spotkaliśmy się tydzień później w kawiarni na rynku. Bartek był spięty.
– Przepraszam cię za wszystko – powiedział nagle. – Nie wiedziałem, jak to rozegrać. Mama prosiła mnie przed śmiercią, żebym nie oddawał ci niczego.
– A ty?
Wzruszył ramionami. – Bałem się jej zawieść nawet po śmierci.
Patrzyliśmy na siebie długo w milczeniu. W końcu zrozumiałam: nie chodziło o pieniądze czy dom. Chodziło o żal i niewypowiedziane słowa.
Dziś mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu na obrzeżach miasta. Zaczynam wszystko od nowa. Czasem patrzę na stare zdjęcia i zastanawiam się: czy można wybaczyć matce taką zdradę? Czy rodzina naprawdę jest najważniejsza… nawet jeśli rani najmocniej?
Może ktoś z was też musiał zmierzyć się z podobnym bólem? Czy warto walczyć o prawdę za wszelką cenę?