Dlaczego nie jestem wystarczająca? – Historia rozbitej rodziny z Łodzi

– Dlaczego nie jestem wystarczająca? – zapytałam cicho, patrząc na zamknięte drzwi mieszkania. Michał wyszedł godzinę temu, trzaskając kluczami i zostawiając za sobą ciszę, która bolała bardziej niż jakiekolwiek słowa. W brzuchu czułam ruchy naszego dziecka – naszego syna, którego miałam urodzić za dwa miesiące. Zawsze myślałam, że to będzie najpiękniejszy czas w moim życiu. Zamiast tego siedziałam na podłodze w kuchni, ściskając w dłoniach jego ostatnią wiadomość: „Nie potrafię już tak żyć. Przepraszam.”

Nie płakałam. Łzy przyszły dopiero później, kiedy zadzwoniła mama. – Ola, co się stało? – jej głos był pełen niepokoju, ale i pretensji. – Michał do mnie dzwonił. Powiedział, że musisz się ogarnąć, bo inaczej zostaniesz sama z dzieckiem. – Już zostałam – odpowiedziałam sucho. Po drugiej stronie zapadła cisza. Wiedziałam, że mama nigdy nie lubiła Michała, ale teraz czułam się jeszcze bardziej samotna. Zawsze powtarzała mi: „Nie ufaj za bardzo ludziom, Ola. Nawet najbliżsi potrafią zawieść.”

Przez kolejne dni żyłam jak w transie. Praca w bibliotece była jedynym miejscem, gdzie mogłam udawać, że wszystko jest w porządku. Koleżanki patrzyły na mnie ze współczuciem, ale nikt nie zadawał pytań. W domu czekała na mnie pustka i echo dawnych kłótni. Michał coraz częściej wracał późno, coraz częściej unikał rozmów o przyszłości. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam tego widzieć.

Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie jego siostra, Kasia. – Ola, musisz wiedzieć… Michał spotyka się z kimś innym. Przepraszam, że ci to mówię, ale nie mogę już patrzeć na to wszystko. – Czułam, jak świat się zatrzymuje. Próbowałam sobie przypomnieć wszystkie momenty, kiedy coś wydawało mi się dziwne: jego nagłe wyjazdy służbowe, ukradkowe wiadomości na telefonie, chłód w spojrzeniu. – Kim ona jest? – zapytałam drżącym głosem. – Jakaś dziewczyna z pracy. Podobno jest młodsza…

Wtedy po raz pierwszy poczułam prawdziwą złość. Nie tylko do Michała, ale też do siebie. Jak mogłam być tak ślepa? Jak mogłam wierzyć w bajkę o szczęśliwej rodzinie? W nocy nie spałam ani minuty. Przewracałam się z boku na bok, czując ciężar dziecka i ciężar własnych myśli.

Następnego dnia pojechałam do mamy. Jej mieszkanie pachniało kawą i starymi książkami. – Ola, musisz być silna – powiedziała bez zbędnych słów otuchy. – Wiesz, że twój ojciec też nas zostawił? Byłaś wtedy mała…

Zamarłam. Nigdy o tym nie mówiła.

– Myślałam, że wyjechał za granicę do pracy…
– Tak ci powiedziałam. Ale prawda jest taka, że miał inną kobietę. Zostawił nas bez słowa wyjaśnienia.

Poczułam się tak samo zdradzona jak wtedy ona. Czy to jakiś rodzinny los? Czy kobiety w naszej rodzinie są skazane na samotność?

Przez kolejne tygodnie próbowałam poukładać swoje życie na nowo. Chodziłam na badania lekarskie sama, kupowałam ubranka dla syna sama, rozmawiałam z brzuchem wieczorami, obiecując mu lepszy świat niż ten, który dostałam ja.

Michał dzwonił rzadko. Raz przyszedł po swoje rzeczy.
– Ola… Przepraszam – powiedział cicho.
– Nie chcę twoich przeprosin – odpowiedziałam twardo. – Chcę tylko spokoju dla siebie i dziecka.
Patrzył na mnie długo, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyszedł bez słowa.

Najgorsze były noce. Wtedy wracały wszystkie wspomnienia: pierwsze randki z Michałem na Piotrkowskiej, wspólne plany o domku pod Łodzią, śmiech i czułość. Teraz zostały tylko zdjęcia i pustka.

Kiedy urodził się Kuba, byłam sama na porodówce. Mama przyjechała dopiero rano.
– Jesteś dzielna – powiedziała i pierwszy raz od lat przytuliła mnie mocno.
Patrzyłam na synka i obiecałam sobie: nigdy nie pozwolę mu poczuć się niechcianym.

Dni mijały powoli. Uczyłam się być matką i kobietą na nowo. Czasem miałam ochotę krzyczeć ze złości i żalu; czasem płakałam po nocach do poduszki. Ale były też chwile szczęścia: pierwszy uśmiech Kuby, jego maleńka dłoń zaciskająca się na moim palcu.

Pewnego dnia spotkałam Michała przypadkiem w sklepie.
– Jak Kuba? – zapytał niepewnie.
– Rośnie zdrowo – odpowiedziałam chłodno.
– Mogę go kiedyś zobaczyć?
Zawahałam się.
– To zależy od ciebie. Ale jeśli chcesz być ojcem tylko od święta, lepiej sobie daruj.
Patrzył na mnie długo i widziałam w jego oczach żal… albo może tylko poczucie winy?

Wieczorem długo myślałam o tym spotkaniu. Czy powinnam pozwolić mu wrócić do życia Kuby? Czy powinnam dać mu drugą szansę? A może powinnam zamknąć ten rozdział raz na zawsze?

Czasami patrzę na siebie w lustrze i pytam: dlaczego nie byłam wystarczająca? Ale potem widzę Kubę i wiem jedno: jestem wystarczająca dla niego. Może to właśnie jest najważniejsze?

Czy miłość naprawdę wystarcza? A może trzeba czegoś więcej? Może siły do przebaczenia… albo odwagi do odejścia?