Cień Przeszłości: Historia Marty i Tajemnica Rodzinnego Domu

— Marta, nie zostawiaj mnie tu samej! — głos matki rozdarł ciszę, kiedy już miałam wychodzić z kuchni. Zatrzymałam się w pół kroku, czując jak serce wali mi w piersi. Za oknem szalała burza, a błyskawice rozświetlały stare ściany domu, w którym dorastałam. W powietrzu unosił się zapach wilgoci i starego drewna, a ja miałam wrażenie, że każdy cień w kącie patrzy na mnie z wyrzutem.

Wróciłam na wieś tylko na kilka dni. Po śmierci babci rodzice zostali sami w domu, który pamiętał jeszcze czasy wojny. Ojciec coraz częściej narzekał na zdrowie, a matka była przygaszona i roztrzęsiona. Tego dnia pomagałam jej w kuchni – obierałyśmy ziemniaki na placki, a ona co chwilę ocierała łzy rękawem fartucha. Udawałam, że tego nie widzę, ale napięcie wisiało w powietrzu jak ciężka chmura.

Ojciec siedział przy stole z gazetą, ale widziałam, jak drżą mu ręce. — Marta, zostań dziś na noc — powiedział nagle, nie podnosząc wzroku znad stołu. — Nie czuję się najlepiej. — W jego głosie była nuta desperacji, której nigdy wcześniej nie słyszałam.

— Tato, przecież jutro muszę wracać do pracy…

— Praca poczeka. Ja… ja nie wiem, czy…

Urwał i spojrzał na mnie tak, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie miał odwagi. Poczułam lodowaty dreszcz na plecach. Zostałam.

Wieczorem siedzieliśmy razem w salonie. Ojciec opowiadał o dawnych czasach – o tym, jak budował dom własnymi rękami i jak ciężko było po wojnie. Matka przyniosła herbatę i usiadła obok niego. W pewnym momencie ojciec zamilkł i zapatrzył się w okno.

— Wiesz, Marta… Czasem mam wrażenie, że ktoś tu jest — powiedział cicho.

Zaśmiałam się nerwowo.

— Duchy? Tato, przecież ty nigdy nie wierzyłeś w takie rzeczy.

— Może czas zacząć wierzyć — odpowiedział poważnie. — W nocy słyszę kroki na strychu. Ktoś chodzi po domu…

Matka spojrzała na niego z troską.

— To pewnie myszy albo wiatr…

Ale ojciec pokręcił głową.

— Nie. To coś innego. Czuję czyjąś obecność.

Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Leżałam na starym łóżku w swoim dawnym pokoju i wsłuchiwałam się w odgłosy domu. Szelest liści za oknem, skrzypienie belek… I nagle – cichy stukot nad głową. Zamarłam. Może to rzeczywiście tylko myszy? Ale serce biło mi szybciej.

Nad ranem obudził mnie szum rozmowy rodziców za ścianą.

— Ona musi wiedzieć — szeptała matka.

— Jeszcze nie teraz — odpowiedział ojciec.

Zeszłam na dół i udawałam, że nic nie słyszałam. Ale przez cały dzień czułam napięcie unoszące się w powietrzu jak burzowa chmura.

Po południu wyszłam do ogrodu. Stałam przy starym płocie i patrzyłam na pola ciągnące się aż po horyzont. Przypomniały mi się wakacje sprzed lat – beztroskie biegi po łąkach, zapach siana i śmiech… Śmiech kogo? Przecież byłam jedynaczką…

Wróciłam do domu zdezorientowana. Zastałam matkę płaczącą w kuchni.

— Mamo? Co się stało?

Otarła łzy i spojrzała na mnie z bólem.

— Marta… Twój ojciec nie chciał ci mówić… Ale musisz wiedzieć prawdę.

Usiadłam naprzeciwko niej. Ręce mi drżały.

— O czym?

— Miałaś siostrę. Starszą o dwa lata. Zginęła tragicznie, kiedy byłaś mała. Nigdy ci o niej nie mówiliśmy… Chcieliśmy cię chronić przed bólem.

Zatkało mnie. Przez chwilę nie mogłam złapać oddechu.

— Dlaczego teraz mi to mówisz?

— Bo twój ojciec jest chory… I boimy się, że duch twojej siostry nie daje nam spokoju. To ona chodzi po domu nocami…

Wybiegłam na dwór oszołomiona. Wszystko zaczęło układać się w całość – dziwne sny z dzieciństwa, uczucie czyjejś obecności, strach ojca…

Wieczorem usiedliśmy razem przy stole. Ojciec spojrzał mi prosto w oczy.

— Przepraszam cię, córko. Myślałem, że tak będzie lepiej… Ale chyba popełniłem błąd.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. W mojej głowie kłębiły się setki pytań i żalu.

Tej nocy znów usłyszałam kroki na strychu. Tym razem poszłam tam sama. W świetle latarki zobaczyłam stary kuferek z dziecięcymi zabawkami i wyblakłe zdjęcie dziewczynki o jasnych włosach. Poczułam łzy napływające do oczu.

Może duchy istnieją tylko wtedy, gdy chowamy prawdę przed samymi sobą? Może każdy z nas nosi w sobie cień przeszłości, który domaga się wysłuchania? Czy można naprawdę uwolnić się od rodzinnych tajemnic?