Kiedy życie wali się na głowę: Historia Marty, która musiała wybrać między sobą a rodziną
– Marta, ile ty masz lat? – matka rzuciła pytanie jak granat w sam środek niedzielnego obiadu. Ojciec nawet nie podniósł wzroku znad talerza, ale jego milczenie było głośniejsze niż krzyk. Młodszy brat, Tomek, przewrócił oczami i zaczął dłubać widelcem w ziemniakach. – Wszyscy twoi znajomi już mają dzieci, a ty? Ciągle tylko ta praca i praca! – dodała matka, a ja poczułam, jak coś we mnie pęka.
Nie miałam siły tłumaczyć, że nie jestem gotowa. Że nie chcę brać ślubu tylko dlatego, że „tak wypada”. Ale w naszym miasteczku pod Kielcami kobieta bez męża i dziecka to jak dom bez dachu – wszyscy patrzą z politowaniem i szepczą za plecami.
Wszystko zmieniło się tamtego lata, kiedy na weselu kuzynki poznałam Pawła. Był cichy, trochę nieśmiały, ale miał stałą pracę w urzędzie miasta i pochodził z „porządnej rodziny”. – To jest chłopak dla ciebie – powtarzała ciocia Halina. – Spokojny, nie pije, nie pali. Co ci więcej trzeba?
Nie czułam motyli w brzuchu. Czułam ulgę – może wreszcie skończą się te pytania i docinki. Ślub był skromny, bez wielkich fajerwerków. Pierwszy rok małżeństwa był… cichy. Paweł był dobrym człowiekiem, ale między nami nie było bliskości. Wieczorami siedział przed komputerem, a ja patrzyłam przez okno na światła miasta i zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd.
Po roku zaszłam w ciążę. Wszyscy świętowali – matka płakała ze szczęścia, ojciec po raz pierwszy w życiu kupił mi kwiaty. Ja czułam tylko strach. Czy będę dobrą matką? Czy dziecko wypełni pustkę, którą noszę w środku?
Poród był ciężki. Córka, Zosia, urodziła się słaba i pierwsze tygodnie spędziła w inkubatorze. Paweł odwiedzał nas w szpitalu, ale był coraz bardziej nieobecny. Kiedy wróciliśmy do domu, wszystko się zmieniło. Paweł stał się drażliwy, coraz częściej znikał z domu pod pretekstem „nadgodzin”. Zaczęłam podejrzewać najgorsze.
Pewnego wieczoru, kiedy usypiałam Zosię, zadzwoniła do mnie Aneta – koleżanka Pawła z pracy. – Marta… muszę ci coś powiedzieć. Paweł od dawna spotyka się z inną kobietą. Ma z nią nawet dziecko…
Poczułam, jak świat wali mi się na głowę. Następnego dnia skonfrontowałam Pawła. Nie zaprzeczył. – Nigdy cię nie kochałem tak jak ją. Rodzina naciskała na ślub z tobą… Nie wiedziałem, jak się z tego wyplątać.
Zostałam sama z dzieckiem. Rodzina niby wspierała mnie słowami, ale czułam ich milczącą ocenę. – Nie potrafiłaś utrzymać męża – szeptały sąsiadki, gdy przechodziłam z wózkiem przez osiedle.
Zaczęłam pracować na dwa etaty – rano w aptece, wieczorami sprzątałam biura w centrum miasta. Zosia wychowywała się przy mojej mamie, bo ja goniłam za każdą złotówką. Nie było czasu na przyjaciół ani marzenia.
Któregoś wieczoru Zosia zapytała: – Mamo, gdzie jest tata? Dlaczego go nie ma? Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. – Tata pracuje daleko – skłamałam przez łzy.
Lata mijały. Zosia stała się moim całym światem. Jej uśmiech był nagrodą za każdą nieprzespaną noc i każdą łzę wylane w poduszkę. Ale kiedy zasypiała, wracały do mnie obrazy młodości – marzenia o podróżach, studiach w Krakowie, własnym mieszkaniu… Wszystko to oddałam dla cudzych oczekiwań.
Pewnego popołudnia usiadłam na ławce przed blokiem i patrzyłam na bawiące się dzieci. Przysiadła się do mnie Magda – moja siostra. – Marta… Wiesz, że nie musiałaś tego wszystkiego dźwigać sama? Mogłaś powiedzieć „nie”. Mogłaś odejść zanim zostałaś matką.
Spojrzałam na nią przez łzy: – A co by powiedzieli mama i tata? Co by powiedzieli sąsiedzi?
Magda objęła mnie mocno: – A co ty sama sobie powiesz? Kiedy ty będziesz ważna dla siebie?
Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się: czy byłabym szczęśliwsza, gdybym posłuchała własnego serca? Czy warto było poświęcić siebie dla innych?
Dziś Zosia ma dziesięć lat. Jest mądra i dobra. Ja nadal pracuję na dwa etaty i nadal boli mnie widok szczęśliwych rodzin w parku. Ale nauczyłam się jednego: nikt nie ma prawa układać ci życia poza tobą samym.
Czasem pytam siebie: czy wy też musieliście wybierać między sobą a rodziną? Czy żałujecie decyzji podjętych pod presją innych?