Zemsta syna: Cena rodzinnych decyzji
— Nie mogę już tego znieść, Aniu… — głos cioci Haliny drżał, kiedy otwierała mi drzwi. Jej oczy były czerwone od płaczu, a dłonie trzęsły się tak bardzo, że ledwo utrzymała filiżankę z herbatą. — Przepraszam, że cię w to wciągam, ale nie mam już nikogo, komu mogłabym zaufać…
Usiadłam naprzeciwko niej w małym, pachnącym lawendą pokoju. Zawsze kojarzył mi się z dzieciństwem, kiedy biegałam tu po podłodze z jej wnuczką. Teraz jednak czułam ciężar powietrza, jakby każda rzecz była świadkiem czegoś strasznego.
— Co się stało? — zapytałam cicho.
Halina spojrzała na mnie z rozpaczą. — To przez moich synów… przez to mieszkanie…
Znałam jej rodzinę od lat. Starszy syn, Tomek, był zawsze poważny, trochę zamknięty w sobie. Młodszy, Michał — dusza towarzystwa, wiecznie uśmiechnięty. Po śmierci męża Halina została sama z chłopcami i całe życie starała się być dla nich matką i ojcem jednocześnie.
— Oddałam mieszkanie Michałowi — zaczęła drżącym głosem. — Chciałam, żeby miał gdzie mieszkać z rodziną. Tomek już dawno się wyprowadził, ma dom pod Warszawą, dobrze zarabia… Myślałam, że zrozumie…
Zamilkła na chwilę, a ja widziałam, jak walczy ze łzami.
— Ale on nie zrozumiał? — dopytałam.
— Nie… — Halina spuściła głowę. — Przyszedł do mnie kilka dni temu. Był wściekły. Krzyczał, że go zdradziłam, że zawsze faworyzowałam Michała… Że oddałam mu wszystko, a jemu nic…
Przypomniałam sobie Tomka z dzieciństwa — zawsze cichy, zawsze w cieniu brata. Może rzeczywiście czuł się pomijany?
— I co zrobił? — zapytałam ostrożnie.
Halina otarła oczy chusteczką.
— Zagroził mi sądem. Powiedział, że podważy darowiznę, że udowodni, iż byłam niepoczytalna… Że zabierze mi wszystko…
W tej chwili usłyszałyśmy dźwięk telefonu. Halina spojrzała na ekran i pobladła.
— To on… — wyszeptała.
Nie odebrała. Siedziałyśmy w ciszy, słuchając uporczywego dzwonienia. W końcu ucichło.
— Aniu… ja nie chcę wojny w rodzinie… — szepnęła. — Ale nie mogę cofnąć tego, co zrobiłam. Michał już tu mieszka z żoną i dziećmi. Gdzie oni pójdą?
Poczułam narastającą złość na Tomka. Jak mógł być tak okrutny wobec własnej matki? Ale potem pomyślałam o nim jako o dziecku — może nigdy nie poczuł się kochany tak samo jak brat?
— Może spróbujesz z nim porozmawiać? — zaproponowałam niepewnie.
Halina pokręciła głową.
— Próbowałam… On nie chce słuchać. Powiedział tylko: „Zobaczysz, jeszcze pożałujesz”.
W tej chwili drzwi wejściowe trzasnęły gwałtownie. Do pokoju wbiegła żona Michała — Kasia.
— Mamo! Tomek był pod naszym blokiem! Krzyczał na dzieci! Straszył nas policją! — jej głos był pełen paniki.
Halina osunęła się na fotel.
— To moja wina… Wszystko moja wina…
Podeszłam do niej i objęłam ją ramieniem.
— Nie możesz brać całej winy na siebie — powiedziałam stanowczo. — To twoja decyzja. Masz prawo pomagać temu synowi, który tego potrzebuje.
Ale wiedziałam, że to nie takie proste. W polskich rodzinach darowizna mieszkania to temat tabu. Zawsze ktoś czuje się pokrzywdzony.
Kasia zaczęła płakać.
— On groził, że nas wyrzuci! Że zabierze dzieci do sądu!
W tej chwili Michał wszedł do mieszkania. Był blady jak ściana.
— Tomek zadzwonił do mojej pracy — powiedział cicho. — Powiedział szefowi, że jestem oszustem i wyłudziłem mieszkanie od matki…
Halina zakryła twarz dłońmi.
— Co ja zrobiłam…
Przez chwilę wszyscy milczeliśmy. Czułam narastające napięcie i bezradność.
— Musimy coś zrobić — powiedziałam w końcu. — Może mediacja? Może ktoś z rodziny porozmawia z Tomkiem?
Michał spojrzał na mnie z goryczą.
— On nie chce rozmawiać. Chce tylko zemsty.
Wyszłam od Haliny późnym wieczorem. Na klatce schodowej spotkałam Tomka. Stał oparty o ścianę, zaciśnięte pięści, oczy pełne łez i gniewu.
— Myśli pani, że to sprawiedliwe? — zapytał nagle. — Całe życie byłem dla niej nikim! Teraz oddała wszystko Michałowi! A ja? Co ja mam?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
— Może gdyby pani była na moim miejscu… — rzucił i odszedł bez słowa.
Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Przed oczami miałam twarz Haliny — pełną bólu i żalu. Myślałam o Tomku i jego poczuciu krzywdy. O Michale i jego rodzinie żyjącej w strachu przed własnym bratem.
Czy można naprawić coś takiego? Czy rodzinna miłość może przetrwać taką burzę?
Czasem zastanawiam się: czy jedna decyzja naprawdę może zniszczyć całe życie? Czy winna jest matka, która chciała dobrze? A może to my wszyscy jesteśmy winni temu, że nie umiemy rozmawiać o swoich uczuciach?
Czy wy też znacie takie historie? Co byście zrobili na miejscu Haliny?