Komu Przynależę? Historia Matki, Syna i Czterech Ścian, Które Miały Być Azylem
— Mamo, nie możesz tak dalej żyć sama. — Głos Agnieszki, żony mojego syna, był cichy, ale stanowczy. Stałam za drzwiami kuchni, ściskając w dłoni kubek z niedopitą herbatą. Nie powinnam podsłuchiwać, wiem. Ale kiedy usłyszałam swoje imię, nie mogłam się powstrzymać.
— Michał, musimy to załatwić. Twoja mama nie daje już rady. Zobacz, ile razy się przewróciła w tym miesiącu. — Agnieszka mówiła dalej, a ja czułam, jak serce wali mi w piersi.
— Wiem, Aga, ale… — Michał zawahał się. — Ona nie zgodzi się na dom opieki. Musimy to jakoś rozegrać. Może powiemy jej, że to tylko na chwilę?
— I co z mieszkaniem? — Agnieszka nie odpuszczała. — Przecież to wszystko na ciebie przepisze. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
Zamarłam. W jednej chwili świat przestał istnieć. Mój syn, moje dziecko, dla którego poświęciłam wszystko… Chciał mnie oddać do domu starców i przejąć mieszkanie? Poczułam się zdradzona jak nigdy dotąd. Przez chwilę miałam ochotę wejść do kuchni i wykrzyczeć im w twarz wszystko, co czuję. Ale nie mogłam. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Przez okno wpadało blade światło latarni. Przypomniałam sobie czasy, kiedy Michał był mały. Jak tulił się do mnie po nocach, jak płakał po rozbitym kolanie. Jak obiecywał, że nigdy mnie nie zostawi.
Łzy napłynęły mi do oczu. Czy naprawdę jestem dla nich ciężarem? Czy całe moje życie sprowadza się teraz do tego, by „załatwić” mnie jak sprawę do odhaczenia?
Następnego dnia przy śniadaniu panowała niezręczna cisza. Michał unikał mojego wzroku. Agnieszka krzątała się przy kuchence.
— Mamo, może powinnaś odpocząć dziś w domu? — zagadnął Michał.
— Dziękuję, synku, ale mam swoje sprawy — odpowiedziałam chłodno.
Agnieszka spojrzała na mnie z ukosa.
— Może powinniśmy porozmawiać o twojej przyszłości? — zaczęła ostrożnie.
— Moja przyszłość? — przerwałam jej. — A co z waszą przyszłością? Czy naprawdę myślicie, że dom opieki to najlepsze rozwiązanie?
Michał spuścił głowę.
— Mamo… My tylko chcemy dla ciebie dobrze.
— Dobrze? — głos mi zadrżał. — Dla kogo dobrze? Dla mnie czy dla was?
Wybiegłam z kuchni i zamknęłam się w łazience. Patrzyłam w lustro na swoją pomarszczoną twarz i siwe włosy. Czy naprawdę jestem już tylko ciężarem?
Przez kolejne dni unikałam rozmów z synem i jego żoną. Czułam się jak intruz we własnym domu. Każdy ich szept wydawał mi się spiskiem przeciwko mnie.
Pewnego popołudnia odwiedziła mnie sąsiadka, pani Zofia.
— Krysiu, co się dzieje? Wyglądasz na przygnębioną.
Nie wytrzymałam i opowiedziałam jej wszystko. Pani Zofia pokiwała głową ze zrozumieniem.
— Wiesz, moja córka też kiedyś chciała mnie oddać do domu opieki. Ale postawiłam się. To twój dom, twoje życie. Nie pozwól im decydować za ciebie.
Te słowa dodały mi siły. Postanowiłam działać.
Wieczorem poprosiłam Michała o rozmowę.
— Synku, wiem o wszystkim — zaczęłam spokojnie. — Słyszałam waszą rozmowę w kuchni.
Michał pobladł.
— Mamo… Ja…
— Nie chcę słyszeć wymówek. Poświęciłam dla ciebie całe życie. Byłam sama po śmierci ojca, pracowałam na dwa etaty, żebyś miał wszystko. A teraz chcesz mnie oddać jak niepotrzebny mebel?
Agnieszka próbowała coś powiedzieć, ale uciszyłam ją gestem.
— To jest mój dom! I nikt nie ma prawa mnie stąd wyrzucać!
Michał spuścił głowę i zaczął płakać.
— Przepraszam, mamo… Ja się po prostu boję… Boję się, że coś ci się stanie…
— A ja boję się samotności — odpowiedziałam cicho. — Boję się być nikomu niepotrzebna.
Zapadła cisza.
Po tej rozmowie coś się zmieniło. Michał zaczął częściej ze mną rozmawiać, pytać o moje potrzeby. Agnieszka była bardziej uprzejma, choć czułam dystans.
Ale rana pozostała. Zaczęłam myśleć o tym, co będzie dalej. Czy naprawdę mogę ufać własnej rodzinie? Czy dom to tylko cztery ściany i akt własności?
Czasem patrzę na zdjęcia z dawnych lat i zastanawiam się: gdzie popełniłam błąd? Czy można kochać za bardzo? Czy rodzina to jeszcze rodzina, gdy brakuje w niej zaufania?
Może ktoś z was zna odpowiedź…