Kiedy Marek Odszedł do Młodszej, a Potem Wrócił z Pustym Portfelem – Moja Historia o Zdradzie i Odwadze
– Naprawdę myślisz, że po dwudziestu latach możesz po prostu wyjść? – krzyknęłam, czując jak łzy palą mnie pod powiekami. Marek stał w przedpokoju, z walizką w ręku, a jego twarz była dziwnie spokojna.
– Muszę spróbować czegoś innego, Anka. Przepraszam.
To były ostatnie słowa, jakie usłyszałam od niego tamtego wieczoru. Drzwi trzasnęły, a ja osunęłam się na podłogę, czując jak świat rozpadł się na milion kawałków. Syn, Paweł, zamknął się w swoim pokoju i nie odezwał się do mnie przez dwa dni. Wszyscy wiedzieli – sąsiedzi, moja mama, nawet koleżanki z pracy – że Marek odszedł do młodszej. Do tej Moniki z jego biura, która zawsze uśmiechała się za szeroko.
Przez pierwsze tygodnie żyłam jak w transie. Rano kawa, potem praca w urzędzie miasta, wieczorem cicha kolacja z Pawłem i bezsenność. Długi zaczęły się piętrzyć – kredyt na mieszkanie, rata za samochód, rachunki. Marek przestał płacić na czas alimenty. Paweł patrzył na mnie z wyrzutem, jakby to była moja wina.
– Mamo, dlaczego nie walczyłaś o niego? – zapytał pewnego wieczoru.
– Nie da się walczyć o kogoś, kto już wybrał – odpowiedziałam cicho.
W pracy zaczęłam popełniać błędy. Szefowa wezwała mnie na rozmowę.
– Aniu, musisz się ogarnąć. Wiem, że masz ciężko, ale nie możesz zawalić wszystkiego.
Wróciłam do domu i długo patrzyłam w lustro. Zobaczyłam kobietę z siwymi pasmami we włosach i zmarszczkami wokół oczu. Kiedy ostatni raz byłam szczęśliwa? Kiedy ostatni raz czułam się kochana?
Minęły miesiące. Marek przysyłał krótkie wiadomości: „Przeleję pieniądze w przyszłym tygodniu”, „Nie mogę dziś wziąć Pawła na obiad”. Monika wrzucała na Facebooka zdjęcia z egzotycznych wakacji. Czułam się upokorzona i przegrana.
Pewnego dnia Paweł wrócił do domu pijany. Miał 22 lata i studia na politechnice, ale coraz częściej znikał na całe noce.
– Nie radzę sobie, mamo – powiedział mi przez łzy. – Tata miał rację, wszystko jest do dupy.
Przytuliłam go mocno. Po raz pierwszy od dawna poczułam, że muszę być silna nie tylko dla siebie.
Zaczęłam szukać pomocy. Poszłam do psychologa. Zapisałam się na jogę. Zaczęłam wychodzić z domu – do kina z koleżankami, na spacery po parku. Powoli odzyskiwałam siebie.
Aż pewnego dnia zadzwonił domofon. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Marka. Był wychudzony, miał podkrążone oczy i trzymał w ręku reklamówkę z Biedronki.
– Mogę wejść? – zapytał cicho.
Usiedliśmy w kuchni. Marek długo milczał.
– Monika mnie zostawiła – powiedział w końcu. – Straciłem pracę. Nie mam gdzie mieszkać.
Patrzyłam na niego bez słowa. Przez chwilę poczułam satysfakcję – sprawiedliwość losu? Ale potem przyszła litość i żal za tym wszystkim, co było kiedyś.
– Czego ode mnie oczekujesz? – zapytałam spokojnie.
– Chciałem tylko… przeprosić. I zapytać, czy mogę zostać na kilka dni.
Paweł wszedł do kuchni i spojrzał na ojca z pogardą.
– Teraz sobie przypomniałeś o rodzinie? – rzucił i wyszedł trzaskając drzwiami.
Nie spałam całą noc. Przewracałam się z boku na bok, słysząc jak Marek chrapie na kanapie w salonie. Rano zrobiłam mu herbatę i postawiłam przed nim miskę owsianki.
– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć – powiedziałam szczerze. – Ale nie wyrzucę cię na ulicę.
Marek próbował znaleźć pracę, ale nikt nie chciał zatrudnić pięćdziesięciolatka po zwolnieniu dyscyplinarnym. Paweł unikał go jak ognia. W domu panowała cisza pełna napięcia.
Pewnego wieczoru usiedliśmy razem przy stole.
– Aniu… wiem, że wszystko zepsułem – zaczął Marek drżącym głosem. – Ale może moglibyśmy spróbować jeszcze raz?
Spojrzałam mu prosto w oczy.
– Nie jestem już tą samą kobietą, którą zostawiłeś dwa lata temu – odpowiedziałam stanowczo. – Nauczyłam się żyć sama. I nie wiem, czy chcę wracać do tego, co było.
Marek spuścił głowę. Paweł wszedł do kuchni i usiadł obok mnie.
– Mamo… ja też nie chcę już udawać, że wszystko jest jak dawniej – powiedział cicho.
Wtedy zrozumiałam: rodzina to nie tylko wspólne nazwisko czy mieszkanie pod jednym dachem. To wybór każdego dnia – wybór siebie nawzajem mimo bólu i rozczarowań.
Marek wyprowadził się po miesiącu do wynajętego pokoju u znajomego. Z Pawłem zaczęliśmy układać życie na nowo – bez złudzeń, ale z nadzieją.
Dziś wiem jedno: czasem trzeba stracić wszystko, żeby odnaleźć siebie na nowo. Czy wy potrafilibyście wybaczyć taką zdradę? A może lepiej nauczyć się żyć dla siebie?