Kiedy pieniądze dzielą rodzinę: Moja siostra, jej rozwód i mój własny dramat

– „Ola, musisz coś zrobić. Nie możemy pozwolić, żeby Asia została z tym wszystkim sama!” – głos mamy był cichy, ale drżał od napięcia. Stała w kuchni, oparta o blat, patrząc przez okno na szare podwórko. W powietrzu wisiała cisza, którą przerywał tylko szum czajnika.

Zacisnęłam dłonie na kubku z herbatą. Właśnie wróciłam z przymiarki sukni ślubnej. Miałam być szczęśliwa, a czułam się, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg.

– Mamo, przecież Asia jest dorosła. Poradzi sobie – powiedziałam, choć sama nie wierzyłam w te słowa.

Mama odwróciła się do mnie gwałtownie. – Ola, ona ma dwójkę dzieci! Nie ma pracy! Janek zostawił ją z kredytem i rachunkami. Ty masz narzeczonego, dobrą pracę…

Zacisnęłam zęby. To nie była moja wina, że Asia wybrała sobie takiego męża. Przez lata patrzyłam, jak pozwala mu na wszystko – na jego wyjazdy, imprezy, nawet na to, że nie dawał jej pieniędzy na podstawowe rzeczy. A teraz wszyscy patrzyli na mnie, jakbym była odpowiedzialna za jej życie.

Wróciłam do domu roztrzęsiona. Michał, mój narzeczony, czekał na mnie z obiadem.

– Co się stało? – zapytał, widząc moją minę.

– Asia… Janek złożył pozew o rozwód. Mama chce, żebym jej pomogła finansowo.

Michał westchnął ciężko. – Ola, przecież mamy własne wydatki. Ślub, mieszkanie…

– Wiem – odpowiedziałam cicho. – Ale jeśli nie pomogę, będę tą złą córką.

Przez kolejne dni telefon dzwonił bez przerwy. Mama pytała o pieniądze na adwokata dla Asi. Asia płakała do słuchawki: „Ola, ja nie dam rady sama… Proszę cię…”

Czułam się rozdarta. Z jednej strony kochałam siostrę i wiedziałam, że jest w trudnej sytuacji. Z drugiej – miałam prawo do własnego życia i szczęścia. Michał coraz częściej milczał podczas naszych rozmów o przyszłości.

Pewnego wieczoru usiedliśmy razem przy stole.

– Ola, musisz podjąć decyzję – powiedział spokojnie Michał. – Jeśli zaczniemy pomagać Asi teraz, to nigdy się to nie skończy. A co z naszymi planami?

Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

– Ale to moja siostra…

– A ja jestem twoim przyszłym mężem – odpowiedział cicho. – Chcę być dla ciebie najważniejszy.

Następnego dnia pojechałam do mamy. Asia siedziała na kanapie z podkrążonymi oczami i dziećmi przyklejonymi do jej nóg.

– Ola, ja naprawdę nie mam nikogo poza tobą… – wyszeptała.

Poczułam wstyd i gniew jednocześnie. Dlaczego wszyscy oczekują ode mnie poświęcenia? Dlaczego nikt nie pyta, czy ja tego chcę?

– Asia, mogę ci pomóc znaleźć pracę – powiedziałam ostrożnie. – Ale nie mogę płacić twoich rachunków.

Mama spojrzała na mnie z wyrzutem.

– Ola! Jak możesz być taka zimna?

– Mamo! – wybuchłam. – Przez całe życie to ja musiałam być odpowiedzialna! To ja musiałam się uczyć najlepiej, pomagać w domu, opiekować się Asią! Teraz chcę mieć własne życie!

W pokoju zapadła cisza. Dzieci Asi zaczęły płakać. Asia schowała twarz w dłoniach.

Wyszłam na klatkę schodową i usiadłam na schodach. Oddychałam ciężko, próbując się uspokoić.

Przez kolejne tygodnie atmosfera w rodzinie była napięta jak struna. Mama przestała odbierać moje telefony. Asia przysyłała mi krótkie wiadomości: „Dziękuję za nic.”

Ślub był coraz bliżej. Michał widział, że jestem przygaszona.

– Ola… Może powinnaś porozmawiać z Asią jeszcze raz? – zaproponował pewnego wieczoru.

– Po co? I tak mnie nienawidzi.

– To twoja siostra…

Zebrałam się na odwagę i pojechałam do niej jeszcze raz. Otworzyła mi drzwi bez słowa.

– Asia… Przepraszam. Wiem, że ci ciężko. Ale ja też mam swoje życie i swoje problemy. Nie mogę być twoim ratunkiem na zawsze.

Spojrzała na mnie przez łzy.

– Zawsze byłaś tą silną… Ja nigdy nie umiałam sobie radzić tak jak ty.

Usiadłyśmy razem na kanapie. Po raz pierwszy od dawna rozmawiałyśmy szczerze – o strachu przed samotnością, o poczuciu winy i o tym, jak trudno być dorosłym.

Z czasem Asia znalazła pracę w sklepie spożywczym. Mama zaczęła powoli akceptować moją decyzję. Ja i Michał pobraliśmy się skromnie, bez wielkiego wesela.

Ale do dziś zastanawiam się: czy mogłam zrobić więcej? Czy egoizm jest zawsze czymś złym? A może czasem trzeba postawić siebie na pierwszym miejscu?

Czy wy też kiedyś musieliście wybierać między rodziną a własnym szczęściem? Jak podjęlibyście taką decyzję?