Nie oddam cię nikomu – Historia Magdaleny Łuczak

– Nie oddam cię nikomu… – powtarzałam w myślach, patrząc na zdjęcie mojego syna, które stało na biurku. Był już późny wieczór, a ja wciąż siedziałam w gabinecie, przeglądając dokumentację pacjentów. Wtedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

– Mogę? – W uchylonych drzwiach pojawiła się dziewczyna. Miała może dwadzieścia lat, długie ciemne włosy i spojrzenie, które wydawało się jednocześnie zdeterminowane i przestraszone.

– Przyjęcia już skończone. Tylko z zapisami – odpowiedziałam automatycznie, nie odrywając wzroku od papierów. Ale coś w jej twarzy sprawiło, że podniosłam głowę. Była mi dziwnie znajoma, choć byłam pewna, że nigdy wcześniej jej nie widziałam.

– Przepraszam… – zaczęła niepewnie. – Ale ja muszę z panią porozmawiać. To ważne.

Westchnęłam ciężko. Był to jeden z tych dni, kiedy miałam ochotę zamknąć się w domu i nie rozmawiać z nikim. Ale coś w jej głosie sprawiło, że skinęłam głową.

– Proszę wejść.

Dziewczyna usiadła naprzeciwko mnie i przez chwilę milczała, nerwowo bawiąc się rękawem swetra.

– Nazywam się Julia Nowak – powiedziała w końcu. – I… ja myślę, że pani jest moją matką.

Zamarłam. Przez chwilę miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Słowa dziewczyny odbijały się echem w mojej głowie.

– To jakiś żart? – zapytałam ostrożnie, próbując ukryć drżenie głosu.

– Nie… Proszę mi wybaczyć, ale… Moja mama zmarła rok temu. Znalazłam listy… Listy do pani. I zdjęcia. Wszystko wskazuje na to, że pani była jej przyjaciółką… albo kimś więcej.

Poczułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Przeszłość, o której starałam się zapomnieć przez tyle lat, nagle wróciła z całą mocą.

– Twoja mama… Marta? – wyszeptałam.

Julia skinęła głową. W jej oczach pojawiły się łzy.

– Przepraszam, że tak tu przyszłam… Ale musiałam panią zobaczyć. Musiałam wiedzieć…

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w milczeniu. W końcu zebrałam się na odwagę.

– Dlaczego teraz? Dlaczego po roku?

– Bałam się – odpowiedziała cicho Julia. – Bałam się prawdy. Ale teraz… jestem sama. Nie mam nikogo.

W tej chwili poczułam coś, czego nie czułam od dawna – współczucie i dziwną więź z tą młodą kobietą. Przypomniałam sobie Martę – naszą przyjaźń, później coś więcej… i ten dramatyczny wybór sprzed lat.

– Chcesz herbaty? – zapytałam nagle.

Julia uśmiechnęła się przez łzy.

– Chętnie.

Przez następne godziny rozmawiałyśmy o wszystkim – o Marcie, o dzieciństwie Julii, o tym, jak bardzo brakowało jej matki po śmierci ojca. Słuchałam jej historii i czułam coraz większy ciężar na sercu. Wiedziałam, że muszę jej powiedzieć prawdę.

Kiedy wróciłam do domu tej nocy, mój mąż Piotr już spał. Położyłam się obok niego i długo wpatrywałam się w sufit. Czy powinnam mu powiedzieć? Czy powinnam dopuścić Julię do naszego życia?

Następnego dnia zadzwoniła do mnie moja siostra Anna.

– Słyszałam, że ktoś cię szukał w pracy – powiedziała bez ogródek. – Co się dzieje?

Zawsze była bezpośrednia i nie znosiła tajemnic.

– To długa historia – westchnęłam.

– Magdalena… Nie ukrywaj przede mną niczego. Wiesz, jak skończyły się nasze rodzinne sekrety.

Miała rację. Nasza matka przez lata ukrywała przed nami prawdę o ojcu. Kiedy prawda wyszła na jaw, wszystko się rozpadło.

Wieczorem zadzwoniła Julia.

– Czy mogłabym panią jeszcze raz zobaczyć? – zapytała niepewnie.

Umówiłyśmy się na kawę w małej kawiarni na Mariackiej. Julia przyszła wcześniej i czekała na mnie przy oknie.

– Przepraszam za wczoraj – zaczęła od razu. – Nie chciałam pani przestraszyć.

– Nie przestraszyłaś mnie – odpowiedziałam szczerze. – Po prostu… to wszystko jest dla mnie nowe.

Julia spojrzała na mnie uważnie.

– Czy pani kochała moją mamę?

To pytanie uderzyło mnie jak obuchem w głowę. Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie głosu.

– Tak – odpowiedziałam w końcu cicho. – Kochałam ją bardzo.

Julia spuściła wzrok.

– Zawsze czułam, że czegoś mi brakuje…

Wróciłam do domu rozbita emocjonalnie. Piotr zauważył od razu, że coś jest nie tak.

– Coś się stało? – zapytał z troską.

Usiadłam naprzeciwko niego i opowiedziałam mu wszystko – o Marcie, o Julii, o naszej przeszłości.

Piotr milczał długo, a potem tylko westchnął ciężko.

– I co teraz zamierzasz?

Nie wiedziałam. Czułam się rozdarta między lojalnością wobec rodziny a potrzebą naprawienia dawnych błędów.

Przez kolejne dni Julia coraz częściej dzwoniła i pisała. Chciała wiedzieć więcej o Marcie, o mnie, o naszej wspólnej historii. Zaczęłyśmy spotykać się regularnie. Z czasem poczułam do niej coś więcej niż tylko współczucie – poczułam matczyną troskę i odpowiedzialność.

Pewnego dnia Julia przyszła do mnie do pracy ze łzami w oczach.

– Dostałam list z uczelni… Nie przyjęli mnie na studia medyczne…

Objęłam ją bez słowa. Wiedziałam, jak bardzo jej zależało na tym kierunku – chciała być lekarką jak ja i jej mama Marta.

Wieczorem długo rozmawiałam z Piotrem o Julii.

– Może powinniśmy jej pomóc? – zaproponował nieśmiało mój mąż.

Spojrzałam na niego z wdzięcznością. Wiedziałam już wtedy, że Julia stanie się częścią naszej rodziny – niezależnie od tego, co powiedzą inni.

Ale czy można naprawić błędy przeszłości? Czy można zacząć wszystko od nowa?

Czasami zastanawiam się, czy gdybym wtedy podjęła inną decyzję, nasze życie wyglądałoby inaczej… Ale wiem jedno: nie oddam cię nikomu, Julio.