Odkrycie w kuchni: prawda, która zniszczyła zaręczyny

— Marek, pamiętasz tę naszą wyprawę nad Wisłę, kiedy zgubiliśmy rowery? — zapytałem, śmiejąc się i nalewając mu jeszcze trochę wódki do kieliszka. W kuchni pachniało świeżo upieczonym chlebem i kawą, a światło lampy rzucało ciepłe refleksy na nasze twarze. Marek był moim przyjacielem od podstawówki. Przez lata nasze drogi się rozeszły, ale dziś, po tylu latach, znów siedzieliśmy razem jak dawniej, wspominając dzieciństwo i młodość.

Nagle rozległ się trzask drzwi wejściowych. Zamarłem na chwilę, a potem uśmiechnąłem się szeroko. — To moja narzeczona! Zaraz was poznam — powiedziałem z dumą.

Do kuchni weszła Ania. Miała na sobie swój ulubiony czerwony płaszcz i szalik w kratę. Jej policzki były zaróżowione od zimna, a oczy błyszczały radością. — Cześć kochanie! — rzuciła wesoło i podeszła, by mnie pocałować.

— Aniu, poznaj Marka — powiedziałem z entuzjazmem. — To mój przyjaciel z dzieciństwa.

Marek wstał i wyciągnął rękę. Przez ułamek sekundy zobaczyłem na jego twarzy coś dziwnego — jakby cień niepokoju, może nawet przerażenia. Ania również zamarła na moment, ale szybko odzyskała równowagę i uśmiechnęła się szeroko.

— Miło mi cię poznać — powiedziała cicho.

Atmosfera zgęstniała. Przez chwilę nikt się nie odzywał. Udawałem, że tego nie zauważyłem, ale coś zaczęło mnie gryźć od środka. Marek spuścił wzrok, a Ania zaczęła nerwowo przeglądać wiadomości w telefonie.

— Może napijesz się z nami? — zaproponowałem Ani, próbując rozładować napięcie.

— Nie, dziękuję, jestem zmęczona po pracy — odpowiedziała i wyszła do sypialni.

Zostaliśmy sami z Markiem. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.

— Wszystko w porządku? — zapytałem w końcu.

Marek spojrzał na mnie niepewnie. — Krzysiek… muszę ci coś powiedzieć.

Poczułem, jak serce zaczyna mi walić. — Co się stało?

Marek spuścił głowę i zaczął mówić cicho:

— Znam Anię… lepiej niż myślisz. Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy… zanim poznałeś ją ty.

Zamarłem. W głowie mi się zakręciło. — Co ty mówisz? — wyszeptałem.

— To było zanim zaczęliście być razem… Ale potem ona zerwała kontakt ze mną i nagle pojawiłeś się ty. Nie wiedziałem, że to ta sama Ania… aż do teraz.

Wstałem gwałtownie od stołu. Czułem, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody.

— Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś wcześniej?!

— Nie wiedziałem! Przysięgam! Dopiero teraz ją rozpoznałem…

Wybiegłem z kuchni i wszedłem do sypialni. Ania siedziała na łóżku ze spuszczoną głową.

— To prawda? — zapytałem drżącym głosem.

Nie odpowiedziała od razu. W końcu podniosła wzrok i spojrzała mi prosto w oczy.

— Tak… Znałam Marka. Ale to było dawno temu, zanim ciebie poznałam. Myślałam, że to nie ma znaczenia…

— Nie ma znaczenia?! — krzyknąłem. — Ukrywałaś przede mną coś takiego przez cały ten czas?

Ania zaczęła płakać. — Bałam się ci powiedzieć… Bałam się, że mnie zostawisz.

Usiadłem na brzegu łóżka i schowałem twarz w dłoniach. Wszystko zaczęło mi się mieszać w głowie: wspólne plany, zaręczyny, mieszkanie… Czy to wszystko było kłamstwem?

Wróciłem do kuchni. Marek stał przy oknie i patrzył w ciemność za szybą.

— Krzysiek… przepraszam cię. Gdybym wiedział…

Nie odpowiedziałem mu nic. Wziąłem kurtkę i wyszedłem na klatkę schodową. Potrzebowałem powietrza.

Szedłem bez celu po osiedlu, próbując poukładać sobie wszystko w głowie. Czułem się zdradzony przez dwie najbliższe osoby: przyjaciela i narzeczoną. Czy to naprawdę był przypadek? Czy może oni nadal coś do siebie czują?

Wróciłem do mieszkania późno w nocy. Ania spała zapłakana na kanapie, a Marek już wyszedł. Usiadłem przy stole w kuchni i patrzyłem na nasze wspólne zdjęcia na lodówce.

Następnego dnia próbowałem rozmawiać z Anią, ale każde słowo bolało jak cios nożem.

— Kocham cię — powiedziała cicho. — Proszę, nie zostawiaj mnie przez przeszłość.

Ale czy można budować przyszłość na kłamstwie? Czy można zaufać komuś, kto ukrywa tak ważne rzeczy?

Minęły tygodnie. Próbowałem wybaczyć Ani i Markowi, ale rana była zbyt głęboka. Coraz częściej kłóciliśmy się o drobiazgi; każde spojrzenie przypominało mi o tamtym wieczorze w kuchni.

W końcu spakowałem swoje rzeczy i wyprowadziłem się do wynajmowanego pokoju na drugim końcu miasta. Zerwałem kontakt z Markiem i Anią. Zostałem sam ze swoimi myślami i żalem.

Czasem zastanawiam się, czy mogłem postąpić inaczej. Czy warto było niszczyć wszystko przez przeszłość? A może to ja nie potrafię wybaczać?

Czy można jeszcze kiedyś zaufać komuś bezgranicznie? Co byście zrobili na moim miejscu?