Sąsiad zasypuje mnie prezentami, a mój mąż nie może tego znieść – co mam zrobić?

– Znowu coś przyniósł? – głos Tomka rozbrzmiał w kuchni ostrzej niż zwykle. Stałam przy blacie, trzymając w dłoniach bukiet tulipanów. Jeszcze czułam na palcach chłód od papieru, którym je owinął pan Marek z mieszkania obok.

– To tylko kwiaty, Tomek. – Próbowałam zabrzmieć lekko, ale sama słyszałam, jak drży mi głos.

– Tylko kwiaty? – podszedł bliżej, spojrzał mi prosto w oczy. – Wiesz dobrze, że to nie pierwszy raz. Czekoladki, kawa, teraz kwiaty. Co on sobie myśli?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Sama zadawałam sobie to pytanie od tygodni. Pan Marek był wdowcem od dwóch lat. Zawsze uprzejmy, trochę samotny. Zaczęło się niewinnie – raz poprosił mnie o pomoc przy komputerze, innym razem przyniósł jabłka z działki. Ale od kilku miesięcy zaczął zostawiać pod drzwiami drobne upominki: czekoladki, kwiaty, czasem nawet książkę.

Na początku wydawało mi się to miłe. Może chciał po prostu podziękować za rozmowę, za to, że czasem go wysłucham? Ale Tomek widział to inaczej. Każdy prezent był dla niego jak szpilka wbijana w dumę.

– Może powinnaś mu powiedzieć, żeby przestał? – zapytał pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy w salonie. Jego głos był cichy, ale napięcie wisiało w powietrzu.

– Nie chcę go zranić…

– A mnie nie ranisz? – przerwał mi gwałtownie.

Zamilkłam. Wtedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę rozdarta. Z jednej strony nie chciałam sprawić przykrości panu Markowi – widziałam w jego oczach wdzięczność i samotność. Z drugiej strony Tomek coraz częściej zamykał się w sobie, unikał mnie wzrokiem.

Pewnego popołudnia wróciłam do domu i zobaczyłam na wycieraczce kolejną paczuszkę – tym razem z ręcznie napisanym liścikiem: „Dziękuję za rozmowę i uśmiech. Marek”.

Serce mi zadrżało. Schowałam paczkę do szuflady i udawałam przed Tomkiem, że niczego nie było. Ale on wiedział. Zawsze wiedział.

– Myślisz, że jestem głupi? – zapytał któregoś wieczoru. – Widziałem paczkę w szufladzie.

– Nie chciałam cię denerwować…

– To już mnie nie denerwuje. To mnie boli.

Wtedy pierwszy raz zobaczyłam łzy w jego oczach. Poczułam się winna wszystkiemu: temu, że rozmawiałam z sąsiadem, temu, że nie potrafiłam postawić granicy, temu, że Tomek czuł się zagrożony.

Zaczęliśmy się kłócić coraz częściej. O drobiazgi: o to, kto wyrzuci śmieci, kto kupi chleb. Ale pod powierzchnią zawsze była ta sama rana.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie mama.

– Coś się dzieje? – zapytała od razu. – Słychać cię przez ścianę.

Opowiedziałam jej wszystko. O prezentach od pana Marka, o zazdrości Tomka, o tym, jak bardzo czuję się winna i zagubiona.

– Musisz z nim porozmawiać – powiedziała stanowczo. – Z Tomkiem. I z sąsiadem też. Inaczej to was zniszczy.

Wiedziałam, że ma rację. Ale bałam się tej rozmowy bardziej niż czegokolwiek.

Wieczorem usiadłam z Tomkiem przy stole.

– Muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam cicho. – Boję się tej sytuacji tak samo jak ty. Nie chcę cię ranić. Ale nie wiem też, jak powiedzieć Markowi, żeby przestał…

Tomek spojrzał na mnie długo.

– Chcę tylko wiedzieć, że jesteśmy po tej samej stronie – powiedział w końcu. – Że wybierasz mnie.

Poczułam łzy pod powiekami.

– Zawsze wybieram ciebie.

Następnego dnia zebrałam się na odwagę i zapukałam do drzwi pana Marka.

– Dzień dobry! – uśmiechnął się szeroko na mój widok.

– Panie Marku… muszę z panem porozmawiać.

Opowiedziałam mu wszystko: o prezentach, o tym jak wpływają na moje małżeństwo, o tym jak bardzo nie chcę nikogo zranić.

Pan Marek spuścił wzrok.

– Przepraszam… Nie chciałem sprawić kłopotu. Po prostu… tak bardzo brakowało mi rozmowy z kimś życzliwym…

Poczułam ulgę i smutek jednocześnie.

– Może po prostu czasem wypijemy razem herbatę na klatce? Bez prezentów?

Uśmiechnął się smutno.

– To będzie dla mnie zaszczyt.

Wróciłam do domu lżejsza o ten ciężar. Tomek przytulił mnie mocno pierwszy raz od tygodni.

Ale wciąż czuję niepokój: czy zrobiłam dobrze? Czy można być dobrym człowiekiem dla wszystkich naraz? A może zawsze ktoś musi poczuć się odrzucony?

Czy wy też kiedyś byliście rozdarty między lojalnością wobec bliskich a współczuciem dla innych? Jak wy byście postąpili na moim miejscu?